Stanięcie z gitarą na tle pięćdziesięcioosobowej orkiestry (z bogatymi sekcjami dętą i smyczkową) jest pewnym wyzwaniem, w którym wielkiego gitarzystę wsparł aranżer Vince Mendoza, również Amerykanim. Pełne finezji aranżacje Mendozy zabrzmiały bardzo nowocześnie, a potężny holenderski zespół akompaniujący miał wiele momentów wykazania się przykładnym zgraniem i potęgą brzmienia.
Jako solistów oddelegowano z orkiestry głównie instrumentalistów dętych, zaś John Scofield zaprezentował solo w każdym utworze, wypowiadając się charakterystycznym brzmieniem. Wylewne, gitarowe solówki Scofielda stanowią pewien kontrast do chłodniejszych partii orkiestrowych, i to niezależnie czy kompozycję napisał Scofield, czy Mendoza.
Poszczególne utwory na "54" zostały umiejętnie skontrastowane w sensie tempa: od balladowego "Honest I Do", poprzez rozswingowany "Out of the City", po szybki "Peculiar". Podobnie w sensie aranżacyjnym - mamy utwory nawiązujące bardziej do formuły jazz-rocka, inne do głównego nurtu, choć fani Johna Scofielda powinni być najbardziej usatysfakcjonowani odniesieniami do bluesa. Najlepszym przykładem będzie tu rozkołysany blues "Twang", gdy gitara wyraźnie dominuje nad orkiestrą.
Emarcy / Universa l Music