Urodzony w Londynie Philip Catherine, syn Angielki i Belga, zaczął uczyć się grać na gitarze pod wpływem George`a Brassensa. Nie zamierzał jednak śpiewać, bo zafascynował go jazz.
Już w 1961 r. wyruszył na trasę koncertową z Lou Bennettem. Debiutancki album "Stream" wyprodukował w 1970 r. wokalista i gitarzysta Sacha Distel. Philip szybko stał się czołowym gitarzystą w Europie.
Grał z Jean-Luc Pontym, Dexterem Gordonem i Charliem Mingusem. W 1975 r. nagrał pierwszy album "Guitars", nakładając kilka partii elektrycznych i akustycznych gitar. Jego kontynuacją jest nowa płyta "Guitars Two". Catherine gra tu sam ze sobą, różnicując brzmienia swych elektrycznych i akustycznych gitar. A że wirtuozem jest najwyższej klasy i dobrał ciekawy repertuar, jest czego posłuchać.
Podobają mi się kompozycje Catherine`a: otwierająca płytę "Toskania" jest rozmarzoną impresją opiewającą uroki krainy winnic, gajów oliwnych i trufli. To idealny temat na leniwe sobotnie czy niedzielne popołudnie. Nie wiem, kim jest tytułowa "Meline", ale z pewnością ma romantyczne usposobienie. Gitarzysta sięgnął również po kompozycję Nicholasa Fiszmana "Merci Philip" dedykowana jemu właśnie. Znajdziemy tu dwa swingowe standardy: Stephane Grappellego, z którym niegdyś występował i Johna Lewisa z MJQ. Ta płyta nie zachwyca od pierwszego słuchania. Warto sięgnąć po nią kilka razy, najlepiej w ciszy i kiedy mamy trochę czasu na zagłębienie się w improwizacje, różnorodne brzmienia. Wtedy docenimy jej ukryty urok.
Marek DuszaDREYFUS JAZZ/SONY BMG