Po koncercie na festiwalu Glastonbury w Wlk. Brytanii zapanowało szaleństwo na punkcie muzyki zespołu Portico Quartet. Wcześniej odbyli długą trasę po niemieckich klubach, a teraz próbują przekonać do siebie resztę Europy. W Polsce otworzyli festiwal Warsaw Summer Jazz Days. Moim zdaniem należeli do najsłabszych zespołów tegorocznej edycji, ale wiele osób, w tym mój syn, nie zgadza się z tak surową oceną. Ich prawo.
Album "Isla" zaczyna się najciekawszym z dziewięciu utworów "Paper Scissors Stone". Obiecująca solówka saksofonu, intrygujące dźwięki hang drum (krewny kotła stalowego skonstruowany w Szwajcarii 10 lat temu) rozpływają się w przestrzeni nie niosąc nic oprócz napięcia i oczekiwania na coś, co się nie wydarza. Muzycy potrafią ciekawie żonglować nastrojami, ale w ich muzyce trudno doszukać się głębszych przeżyć, nie mówiąc o artystycznych wartościach. Portico Quartet rzeczywiście wypracował oryginalne brzmienie i nic poza tym nie ma do powiedzenia. Trudno wysłuchać tej płyty do końca, bo wieje z niej nudą. Podobnie jak na koncercie.
Marek Dusza
Real World/Kartel Music