Weteran jazzowych scen saksofonista Przemek
Dyakowski nagrał album pod okiem młodego
producenta Leszka Możdżera. I od razu okazało
się, że mamy jazzowy przebój.
Wystarczyło napisać
dobre, łatwo wpadające w ucho kompozycje,
zaaranżować je z myślą o przeciętnym acz wrażliwym
słuchaczu, wykonać w skupieniu, może nawet
z namaszczeniem, z odrobiną iskry Bożej, starannie
zrealizować nagranie i otrzymaliśmy
płytę na światowym poziomie.
O takie nastroje Przemka Dyakowskiego bym
nie posądził. Kojarzyłem go raczej z tradycyjnym
odłamem mainstreamu, a stylistycznie z Lesterem
Youngiem. A on potrafi zagrać wszystko, a szczególnie
pięknie gra nastrojowe klimaty.
Sporo na tej
płycie przestrzeni, ciszy, to chyba zasługa producenta,
w którą wcielił się znakomicie Możdżer. Na
fortepianie zagrał w pięciu utworach, a w pozostałych czterech Sławek Jaskułke, co ciekawie
urozmaica harmonie. Również wibrafonista Dominik
Bukowski wzbogaca brzmienie albumu.
Ciekawostką, jakże zaskakującą jest śpiew, a raczej melodeklamacja
Leszka Możdżera w radosnym, przebojowym
utworze "Larry, The Rebel of Love". To
album dla wszystkich, niekoniecznie dla jazzfanów.
Marek Dusza
OUTSIDE MUSIC