Po pierwsze i przede wszystkim jestem gitarzystą - twierdzi Torsten Goods, nowa gwiazda na europejskiej scenie smooth jazzu. Zadebiutował trzy lata temu albumem"Irish Heart", bo jego matka jest Irlandką, a on uwielbia Vana Morrisona. Na nowej płycie"1980" (to rok jego urodzenia), jego związki bliższe są z George`em Bensonem. Z powodzeniem naśladuje partie unisono gitary i wokalu, co zademonstrował w finałowym koncercie tegorocznego festiwalu Jazz na Starówce. Tak jak u Bensona bardziej podoba mi się jego gra na gitarze niż śpiew, który nawiązuje do Michaela Bublé.
Mocną stroną płyty są przebojowe kompozycje Goodsa: ekspresyjna"Don`t Let It Get To You", która powinna królować na listach przebojów i balladowa"So Are You". Najmocniejszym punktem płyty jest utwór tytułowy "1980" z jazzowymi solówkami gitary i fortepianu. Ciekawie interpretuje standardy:"Love Dance" Ivana Linsa,"It"s Still Rock N` Roll To Me" Billy`ego Joela i"Crazy Little Thing Called Love" Freddiego Mercury`ego. Miła dla ucha muzyka do niezobowiązującego słuchania w każdej sytuacji.
Marek Dusza
ACT/GIGI