Niemieckie Trio Elf akompaniuje wokalistce Lisie Wahlandt, a już bez niej nagrywa ciekawe albumy, wchodząc w obszary jazzu odkryte przez szwedzkie trio e.s.t. Podobne jest sposób wykorzystania elektroniki, ale Niemcy są bardziej romantyczni. A co za tym idzie, operują bardziej łagodnym nastrojem niż ekspresją.
Pianista Walter Lang to jeden z najsubtelniejszych pianistów, jakich ostatnio słyszałem. Kontrabasista Sven Faller dba o to, by jego rytm miał linię melodyczną. Najbardziej oryginalna jest gra perkusisty Gerwina Eisenhauera. To on wprowadza pewien niepokój i napięcie grając na werblu szybkie, nieparzyste rytmy. Niemieckie trio zapatrzyło się w klubowe brzmienia z kręgu house i drum’n’base, przez co ich muzyka jest niespójna, zbyt łatwo odchodzi od jazzu uważanego za prawdziwy.
To, co dla jednych jest mankamentem, innych może zainteresować. Tyle, że muzyka z albumu "Elfland" szybko mi się znudziła, właśnie przez te prymitywne, elektroniczne wtrącenia i zupełnie niepotrzebne ambientowe tło. Najjaśniejszymi momentami są dwa utwory z udziałem brazylijskiego wokalisty Miltona Nascimento.
Marek Dusza
Enja/GiGi Distribution