Rob Mazurek, nasz człowiek w Chicago. Człowiek o wielu twarzach, a każda z nich to inny zespół, inny projekt. Dwa najważniejsze to Chicago Undeground z perkusistą Chadem Taylorem oraz Sao Paulo Underground z Brazylijczykami: Mauricio Takarą (perkusjonalia i elektronika) i Guilherme Granado (syntezatory, głos, perkusjonalia).
A co by się stało, gdyby w swym geniuszu i nieustającej potrzebie tworzenia czegoś nowego, Rob Mazurek połączył te dwie formacje dodając basistę Matthew Luxa? Byłoby ciekawie, już zamieniam się w słuch. Ale gdyby tak na dokładkę złożyły się daty w kalendarzu i honorarium dla legendarnego za życia saksofonisty Pharoaha Sandersa? I gdyby wszyscy w liczbie sześciu wyszli razem na scenę, by puścić wodze fantazji mając za kotwicę szkic suity naszego Mazurka "Spiral Mercury", to zaiskrzyłoby, ani chybi.
Tak też się stało w sierpniu 2013 r. Do spotkania starej i nowej awangardy doszło na festiwalu Jazz em Agosto w Lizbonie. Rozcinający powietrze frazami swojego kornetu niczym kataną, Rob Mazurek, ustępował co chwila pola saksofonowym alikwotom Sandersa. Ten musiał sobie przypomnieć, jak drzewiej odkrywał razem z Johnem Coltrane’em, a później z jego żoną/wdową Alice Coltrane nowe dźwięki. Tak odkrywczego Pharoaha nie znajdziecie na żadnej płycie, a szczęśliwy ze spotkania Mazurek i jego kohorta płyną w nieznane pod pełnymi żaglami. Fascynująca przygoda.
Marek Dusza
CLEAN FEED/MULTIKULTI