Kurt Elling chwilowo porzucił akompaniament muzyków, z którymi współpracował przez dwie dekady i przygotowując ten album otoczył się instrumentalistami związanymi z jazzem, lecz reprezentującymi różne stylistyki.
Jednakże jak się chce zgodnie z tytułem płyty wyrazić umiłowanie naszego świata, trzeba było śpiew w różnych językach wzbogacić odpowiednim akompaniamentem. Elling opatrzył własnymi tekstami kilka piosenek, a do tych niuansów zaadaptowanych w innych językach postarał się maksymalnie zbliżyć.
Podziwiamy więc, jak doskonale sobie radzi w konwencji francuskiej szansonetki, latynoskiego danzon czy w interpretacji piosenki "Me jedyne niebo" Anny Marii Jopek. Daje się jednak odczuć tę subtelną inność przekazu, gdy porównamy te doskonałe nagrania z ich oryginalnymi prezentacjami. To odczuwa się namacalnie w interpretacji "La Vie en Rose" śpiewanej naprzemiennie po francusku i angielsku.
W tej sytuacji najnaturalniej wypadły interpretacje angielskojęzyczne, w których Kurt Elling, jakby mniej spięty lingwistycznie, czaruje nas jak zwykle swym niezwykle aksamitnym i głębokim głosem. W przygotowanie albumu, który został zrealizowany z rozmachem, artysta włożył wiele wysiłku, co zaprocentowało ewidentnym sukcesem.
Cezary Gumiński
CONCORD/UNIVERSAL