Instrumenty klawiszowe, bas i perkusja. Słowackie trio Sisterhood of Klangpedal nie potrzebuje więcej instrumentów, żeby nastroić słuchaczy do dobrej zabawy. Ale jeśli zauważyć, ile różnych brzmień generuje z Korga i Norda Matej Miklos, to można doliczyć się wielu instrumentów.
Jest też prawdziwy fortepian, a przynajmniej tak brzmi. Możliwości dzisiejszej elektroniki są przecież nieograniczone. Mario Polonyi gra na gitarze basowej Sivcaka, który jako producent instrumentów ma już międzynarodową renomę. Jan Steno gra na zestawie bębnów Yamahy i czynelach Sabiana. Chyba żaden zespół tak dokładnie nie wymienia firm, które dostarczyły im instrumentów.
Słowackie "braterstwo pedałowych instrumentów" powstało w 2005 r. Od pięciu lat występuje w tym samym składzie. Matej Miklos jest sprawnym kompozytorem i dobrym klawiaturzystą. Chociaż lepsze byłoby określenie – efekciarskim. Potrafi zagrać w klasycznym stylu, zmienić brzmienie na boogie, przesiąść się do elektrycznego fortepianu, zagrać kilka jazzowych akordów i wrócić do brzmienia, które można nazwać uniwersalnym albo nijakim.
Muzycy żonglują dźwiękami, zmieniają tonacje, różnicują podziały rytmiczne. Potrafią doprowadzić utwór do ekstatycznej kulminacji, z której jednak nic nie wynika. Takie granie podoba się na koncertach, ale płyta jest bardziej wymagającym nośnikiem, obnaża brak pomysłów.
Marek Dusza
HEVHETIA/GIGI