Wyżej od wirtuozów cenię kompozytorów, a jeszcze wyżej konceptualistów, bo wymyślić coś nowego w jazzie jest naprawdę trudno. Szwedzki pianista nie sili się na nowatorstwo, tworzy swoją muzykę w konwencji jazzu środka, a jego atutem są łatwo wpadające w ucho tematy.
Nie są to melodyjne piosenki, a motywy, na kanwie których wytrawny jazzman da się ponieść inwencji improwizatora i przyciągnie uwagę jazzfanów. I to nie tylko tych szukających chwili wytchnienia i przyjemnego spędzenia czasu, lecz także słuchaczy wymagających od muzyków ambicji. Ani jedni ani drudzy nie zawiodą się sięgając po nowy album pianisty o intrygującym tytule "Potsdamer Platz". Przez ten plac przebiegał Mur Berliński, a teraz wybudowano nowoczesne centrum.
Jan Lundgren jest znakomitym "architektem" swojej muzyki, nie tylko komponuje melodie, które można nucić, ale i aranżuje w atrakcyjnym stylu. Do dyspozycji ma swój fortepian, słodki ton saksofonów Jukki Perko, innowacyjny kontrabas Dana Lundgrena, niegdyś w e.s.t. trio, a także perkusistę Mortena Lunda, z którym współpracuje od 2000 r.
Znajdziemy tu dynamiczne utwory: "Potsdamer Platz", funkujący "Bullet Train", jak i ballady: melancholijną "No. 9" czy radosną "Lycklig Resa". Słucham ich z przyjemnością.
Marek Dusza
ACT/GIGI