Podobnie jak pianiści Billy Childs i Fred Hersch, nominację do Grammy 2017 za najlepszą jazzową solówkę otrzymał legendarny gitarzysta John McLaughlin, niegdyś sideman elektrycznych zespołów Milesa Davisa i założyciel czołowej grupy fusion lat 70. Mahavishnu Orchestra.
Zadziwia witalność 76-letniego brytyjskiego gitarzysty, który w marcu 2017 r. dał dwa występy w słynnym klubie Ronniego Scotta w Londynie. Towarzyszył mu zespół The 4th Dimension z grającym na instrumentach klawiszowych i perkusji Garym Husbandem, znakomitym basistą Etienne`em M`Bappé i perkusistą Ranjitem Barotem. Klub był przepełniony, a wszyscy przyszli posłuchać najlepszego gitarzysty świata, jak o McLaughlinie mówią Pat Metheny i rockman Jeff Beck, a obaj nie mogą się mylić.
Znany z szybkości w grze na gitarze elektrycznej McLaughlin zaczął koncert od eksplodującego energią utworu "Meeting of the Spirits" z czasów Mahavishnu Orchestra, by kontynuować koncert nastrojowym tematem "Miles Beyond" z albumu "Birds of Fire" (1973). Te kompozycje mają fantastyczne motywy melodyczne, które wchodzą w głowę, a właściwie weszły mi już 45 lat temu. Kwartet Johna McLaughlina zagrał także kilka nowych kompozycji lidera, m.in. liryczną "Gaza City", w których popisywał się nie tylko on, ale i członkowie zespołu. Wizjonerski jazz Johna. Nieustannie.
Łukasz Turkan
ABSTRACT LOGIX