Amerykański "Paste Magazine" uznał album "Love Stone" saksofonisty JD Allena za najciekawszy w 2018 r. To zaskakujące, bo większość muzycznych pism schlebia nowym i nowatorskim zespołom, a JD Allen gra w starym, mainstreamowym stylu. Ale jakiż ma ton i brzmienie, aż miło posłuchać, szczególnie wieczorem.
Po trzech albumach nagranych w trio z kontrabasistą Greggiem Augustem i perkusistą Rudym Roystonem, jakie ukazały się w ciągu ostatnich dziesięciu lat, JD Allen wszedł do Systems Two Studios na Brooklynie ze swoimi stałymi współpracownikami i gościem, wytrawnym gitarzystą Liberty Ellmanem (gościł na Jazz Jamboree 2018). Przepis na ten znakomity album był prosty: sięgnąć po przebojowe tematy i standardy, zaaranżować je w klasycznym stylu, pozostawiając dużo miejsca na improwizacje i zagrać tyle ujmujących łagodną melodyką dźwięków, ile się tylko da.
Utwór otwierający to "Stranger in Paradise" z musicalu "Kismet" (1953), ale temat przewodni zaczerpnięto z "Tańców połowieckich" Borodina. Piosenkę śpiewali croonerzy i grali jazzmani, ale to JD Allen wyciska z niej najbardziej wzruszające frazy. W "Why Was I Born" kwartet nawiązuje do brzmienia albumu Johna Coltrane’a nagranego z gitarzystą Kennym Burrellem. Zachwycająco relaksująca płyta.
Marek Dusza
Savant Records