Zarówno Keith Jarrett, jak i jego wybitni kompani należeli wcześniej do grupy nowatorów promujących bardziej własny materiał niż kultywujących tradycję grywania kompozycji z wielkiego amerykańskiego śpiewnika. Również do tego momentu na wydawnictwach ECM rzadko można było spotkać interpretacje popularnych standardów.
Okazało się jednak, że propozycja Jarretta, by w miejsce barwnych popisów solowych na fortepianie zaproponować coś wywodzącego się jazzowej tradycji, było strzałem w dziesiątkę. Zarówno publiczność, jak i krytycy przyjęli ten repertuar z entuzjazmem i albumów utrzymanych w podobnej konwencji ukazało się później ponad tuzin.
Muzyków tria połączyła magiczna empatia. Choć pianistyka Jarretta nawiązywała do wcześniejszych dokonań Billa Evansa, to w przedstawionych interpretacjach mamy do czynienia ze znacznie szerszym wachlarzem emocji. Trio Jarrett, Peacock, Dejohnette wyznaczyło absolutnie perfekcyjny standard wykonawczy, po dziś dzień nieosiągalny dla innych.
Cezary Gumiński
ECM / Universal