Trwa dobra passa poszukiwaczy zaginionych nagrań wielkich jazzmanów. Po dwóch albumach Johna Coltrane'a kolekcjonerzy sięgną po podwójny album "Getz at the Gate: The Stan Getz Quartet Live at the Village Gate Nov. 26 1961".
Koncert w nowojorskim klubie Village Gate odbył się 13 miesięcy po występie Getza w Filharmonii Narodowej w Warszawie z triem Andrzeja Trzaskowskiego. Po dwuipółletnim pobycie w Kopenhadze Stan Getz wrócił do Ameryki, gdzie zainteresowanie fanów jazzu skupiało się na kwintecie Milesa Davisa, kwartecie Johna Coltrane'a i free-jazzie Ornette’a Colemana.
Stan Getz musiał się przypomnieć i pokazać najlepsze, co potrafi. Występ w Village Gate z pianistą Steve’em Kuhnem, kontrabasistą Johnem Nevesem i perkusistą Royem Haynesem dowiódł, że saksofonista jest w doskonałej formie.
Znany z ciepłego brzmienia saksofonu i nastrojowych nagrań, dopiero co zrealizował sesję ze smyczkami, wydaną wkrótce na płycie "Focus". Później dał się ponieść fali bossa novy, ale klubowy koncert jest przykładem, jak intrygującym był improwizatorem.
Getz sięgnął po starsze standardy: Arlena, świetna interpretacja ballady "When The Sun Comes Out", a także Sonny1ego Rollinsa, Dizzy`ego Gillespiego i Theloniousa Monka, a z nowszych – po "Impressions" Johna Coltrane’a. 139 minut znakomitego, mainstreamowego grania.
Marek Dusza
ACT/GiGi Distribution