Kinva oznacza po ukraińsku drewniane naczynie stołowe i taką symboliczną nazwę przyjęło trio, w którym mamy parę lwowskich rezydentów przebywających od roku w Polsce.
Małżeństwo, pianistka Anastasija Litvinyuk i perkusista Igor Hnydyn, działali wcześniej na Ukrainie, a dołączył do nich urodzony w Polsce kontrabasista Roman Chraniuk, który ma ukraińskie korzenie. Wszyscy muzycy śpiewają, w tym także córka Anna. Czasami też dmą w fujarę lub okarynę.
Zespół Kinva powstał na bazie wcześniej działającej formacji ShockolaD, też o etno-jazzowym profilu. Jak się nietrudno domyśleć, cały repertuar niniejszej płyty stanowią aranżacje ukraińskich melodii ludowych oraz kompozycje własne muzyków, utrzymane w podobnym klimacie. Znalazł się tu również znany utwór z tradycji łemkowskiej "Dushko moia".
W produkcjach Kinvy spotykamy bogactwo motywów melodycznych, użytych harmonii oraz nieparzystych metrów. Pomimo że Litvinyuk buduje na fortepianie bardzo ciekawe frazy improwizowane (jak w pięknym temacie "Anastasija"), to potem układa zamaszyste bloki ostinatowe, w których pomysłowo wyżywa się z kolei perkusista.
Chociaż muzycy grają z pełnią energii, to wyczuwa się w ich produkcjach nutę smutku spowodowaną dramatyczną sytuacją. Dlatego należy im życzyć, aby kolejny album mogli nagrać w lepsze dni.
Cezary Gumiński
Jazz Forum