Kto nie lubi być zaskakiwany i jest fanem kontrabasisty Christiana McBride’a, niech nie bierze tego albumu do ręki! Kiedy z głośników dobiegły mnie pierwsze dźwięki jego nowej płyty, mało nie spadłem z fotela, bo okładka płyty wcale nie zwiastowała rewolucji.
Na froncie siedzi czterech pewnych siebie gentelmanów: kontrabasista Christian McBride, trębacz Josh Evans, saksofonista Marcus Stricklan i perkusista Nasheet Waits. Na odwrocie okładki ci sami goście idą roześmiani po dobrze wykonanym zadaniu, ba, wykonanym doskonale, bo album ten ma wszystkie cechy, żeby go kupić i nie odkładać za daleko od odtwarzacza, bo będzie w nim często lądował.
To zaskakujące otwarcie albumu utworem "Head Bedlam" we freejazzowym stylu zmiecie wszystkie współczesne awangardowe zespoły udające, że zrozumiały coś z rewolucji free Ornette’a Colemana.
Kompozycja Christiana McBride`a zawiera najlepsze cechy stylu: wolność, dyscyplinę, moc, wyobraźnię oraz drzemiące w każdym muzyku zamiłowanie do rytmu i chwytliwych melodii, których to cech awangardziści nigdy się nie wyzbyli, a młodzi nie zdążyli się nauczyć.
Jest tu nastrojowa kompozycja Ornette’a "The Good Life", wcale nie tak odlotowa jak utwory członków zespołu czy "East Brodway Rundown" Sonny’ego Rollinsa i "Obsequious" Larry’ego Younga. Kapitalne solówki i perfekcyjna współpraca muzyków połączona z naturalnym brzmieniem gwarantują rozkosz słuchania.
Marek Dusza
Mack Avenue