Pierwszy raz usłyszałem słynne "Concierto de Aranjuez" Joaquina Rodrigo w wykonaniu Milesa Davisa i aranżacji Gila Evansa. Pochodziło z płyty "Sketches of Spain" i musiał je nadawać w swoich "Trzech kwadransach jazzu" Jan "Ptaszyn" Wróblewski.
Zanim kupiłem oryginalny album na winylu, trafiła mi się wersja specjalna, na której z jednej strony była interpretacja Milesa, a z drugiej - klasyczna wersja w wykonaniu gitarzysty Johna Williamsa i orkiestry symfonicznej. Pomyślałem wtedy, a byłem zaprzedanym miłośnikiem jazzu, że to też ciekawa muzyka.
Dlatego chętnie sięgnąłem po album polskiego gitarzysty Krzysztofa Pełecha, grającego ten koncert z orkiestrą Filharmonii Narodowej pod kierunkiem Antoniego Wita. Jestem pewien, że to lepsze, bardziej emocjonujące wykonanie niż tamto Williamsa.
Krzysztof Pełech gra dynamicznie, z wirtuozerią, subtelnie tam, gdzie trzeba, mocno w dramatycznych momentach. Przecież Adagio jest hołdem dla ofiar bombardowania Guerniki. Warto posłuchać błyskotliwych wykonań dwóch koncertów Vivaldiego, ale najciekawsza jest współczesna kompozycja Roberta Kurdybacha - Koncert na gitarę i smyczki. Tu z gitarzystą gra orkiestra Amadeus Agnieszki Duczmal. Świetny gitarowy album.
Marek Dusza
DUX