- Już niebawem po raz pierwszy przyjedziesz do Polski na koncert w ICE Kraków Congress Centre. Pojawiły się już u Ciebie jakieś pierwsze oczekiwania w stosunku do tej wizyty?
- Przede wszystkim bardzo cieszę się na przyjazd do Polski. Zawsze docierały do mnie stamtąd oznaki sympatii. Chciałabym, żeby to show było wyjątkowe. Mam nadzieję, że ludzie będą zadowoleni, a czas, jaki przeznaczą na spędzenie z moją muzyką, będzie dla nich czystą przyjemnością. Chciałabym, żeby się dobrze bawili.
- Większość ludzi w Polsce kojarzy zwłaszcza twój największy przebój, "Next to me", który podbijał listy przebojów. Twoja kolekcja singli jest dość różnorodna. Począwszy od sensualnego utworu "Garden", poprzez bardzo emocjonalne "My kind of Love", kończąc na zaprawionym kroplą goryczy "Hurts". Jaki przekaz starasz się ukryć w swojej muzyce?
- Przede wszystkim przekazuję sporo emocji, w tym miłość. To dla mnie ważne, aby ludzie słuchający tych wszystkich utworów poczuli, że mamy ze sobą coś wspólnego. To kwestia wsłuchania się w muzykę.
- "Kingdom Coming" stało się lubianą pozycją wielu list. Szukając informacji o albumie, można szybko natknąć się na opis "Nowe brzmienie prosto z serca Emeli. Mając nadzieję na rozbudzenie emocji wśród fanów, za pomocną nowej podróży w głąb jej muzycznej natury, zaprosiła do współpracy artystów, których docenia". Zgodzisz się z tym opisem?
- Zgadzam się. To projekt, w którym byłam całkowicie wolna pod kątem kreatywności. To coś znacznie bardziej osobistego i prosto z duszy. Współpracowałam przy tym projekcie z trzema fantastycznymi artystami: Dave East, Giggs i Wretch32. Ogromnie ich szanuję. To wielki zaszczyt móc pracować z nimi wspólnie przy tym projekcie. Szczerze mówiąc, to bardzo trafiony opis tego albumu.
- Czym się inspirowałaś przy tworzeniu albumu?
- Z pewnością rodziną, dzieciństwem i okresem dorastania. Bardzo chciałabym, żeby ludzie mnie poznali właśnie od tej strony. Zainspirowali mnie też moi fani, którzy cały czas bardzo mnie wspierają. Mam wrażenie, że zaproponowałam im dość osobistą lekturę o sobie.
- Sama piszesz teksty do swoich utworów?
- Tak, zazwyczaj tak jest. Często współpracuję z wieloma różnymi producentami, spotykam na swojej drodze wielu muzyków, ale mimo tego teksty do piosenek to moja bardzo osobista kwestia. Większość z nich napisałam sama.
- Napisałaś ich sporo również dla innych sławnych artystów. Na liście, wśród wielu znanych nazwisk, znajdują się Tinie Tempah, Rihanna, Leona Lewis i Alicia Keys. Czujesz różnicę pisząc dla kogoś?
- Chyba mimo wszystko łatwiej pisze mi się teksty dla innych. Głównie dlatego, że inni artyści potrafią sprecyzować czego dokładnie szukają i oczekują. Dostaję pewnego rodzaju kryteria i muszę się w nich odnaleźć. Kiedy piszę własne teksty to kompozycje zdecydowanie wypływają prosto z mojego serca, mam w głowie wiele pomysłów i często ciężko je uporządkować. Czasem wydaje mi się, że po prostu łatwiej jest napisać coś dla innych osób.
- Obracasz się głównie wśród kierunków R&B i Hip Hop. Sporym zaskoczeniem była twoja obecność na płycie Davida Guetty "Listen".
- Hah no tak. Poznałam Davida w Paryżu, kiedy byłam akurat w stolicy Francji z wizytą. To świetny człowiek, byłam pod wrażeniem jego uprzejmości. Otoczenie, w jakim się obraca, to niezwykle gościnni ludzie. Spotkaliśmy się w studio, tam usłyszałam ten utwór, który strasznie mi się spodobał, no i stworzyliśmy razem "What I did for Love".
- Jay-Z w jednym ze swoich wywiadów stwierdził, że chciałby usłyszeć Beyonce w duecie z Tobą. Chyba z góry znam odpowiedź, ale czy zdecydowałabyś się na taką współpracę?
- Oh, no oczywiście! Beyonce jest bardzo inspirująca pod wieloma względami. Byłam jej wielką fanką jako nastolatka. Ciężko się nie zgodzić, że taka współpraca byłaby niesamowita.
- Masz wciąż jakieś muzyczne marzenia?
- Bardzo dużo! Chciałabym nagrać coś z Kanye West. Beyonce też znajduje się na tej liście. Ale takim moim największym marzeniem jest jednak w 100% Stevie Wonder - absolutne spełnienie marzeń.
- To prawda, że chciałabyś znaleźć się na ścieżce dźwiękowej nowego Jamesa Bonda?
- To byłoby wspaniałe. Na razie nie pojawiły się żadne oficjalne deklaracje w tym kierunku, ale mam nadzieje, że ta możliwość w przyszłości się pojawi.
- Brytyjskie media spekulują, że jesteś obecnie najmocniejszą rywalką Beyonce do tej roli.
- No to jest spora konkurencja. Może kiedyś, w którymś momencie mojej kariery będzie to możliwe.
- Koncert, który odbędzie się w Polsce zaplanowany został w bardzo klimatycznej sali. Zdradzisz odrobinę szczegółów związanych z tym wydarzeniem?
- Poza mną na scenie pojawi się sporo innych muzyków. Przyjedzie ze mną moja grupa instrumentalistów i chórki. To będzie świetne show. Zabierzemy ze sobą sporo pozytywnej energii, która - mam nadzieję - spodoba się widowni. Widzimy się w Krakowie!
Rozmawiała Izabela Olek
Wywiad publikujemy dzięki uprzejmości agencji Prestige MJM.
Koncert Emeli Sandé odbędzie się 22 lutego w ICE Kraków Congress Centre.