Kamil Abt: Nie lubię się powtarzać

01 marca 2024 Wywiady

Rozmowa z Kamilem Abtem, australijskim gitarzystą polskiego pochodzenia, kompozytorem, aranżerem, absolwentem australijskiej akademii muzycznej Elder Conservatorium of Music.

Barbara Elmanowska - Miło mi zaczynać z Tobą tę rozmowę. Myślałam nad różnymi formułami, ale ostatecznie postanowiłam kierować się ciekawością Ciebie, którą mam, odkąd poznaliśmy się chyba już z 10 lat temu. Pretekstem do naszej rozmowy jest Twoja nowa płyta "Wariatka", ale o niej później.

Od pierwszego naszego spotkania wyczuwam w Tobie ciszę. Tak mi się kojarzysz, z ciszą i spokojem. Twoja muzyka też taka jest, niezwykle oszczędna, chirurgicznie precyzyjna i czysta. Takie określenia przychodzą mi do głowy. Gdy patrzę, jak grasz, to też jest wyczuwalne. Jakbyś znikał gdzieś w sobie, bardzo głęboko. Powiedz, jak to w Tobie pracuje? Jak pracuje cisza? Jaka jest jej relacja z Twoją muzyką? I gdzie znikasz, gdy grasz?

Kamil Abt - Gdzie znikam, gdy gram? To zależy od chwili. Jak się wszystko układa, to tracę świadomość, w tym sensie, że nie myślę, tylko gram intuicyjnie. Czasami nawet jestem widzem własnego grania – obserwuję, jak palce chodzą mi po gryfie. Ale jazz wymaga dużo skupienia, więc może dlatego robię wrażenie, że znikam, bo jestem po prostu skupiony; nie tylko nad tokiem własnych myśli (które manifestują się jako melodie), ale także nad tym, co moi koledzy i koleżanki w zespole robią.

Staram się jednocześnie grać i słuchać. Nie różni to się od prowadzenia dyskusji – mówi się, słucha i myśli jednocześnie, często bez zastanawiania się nad tym, czy decyzje, które podejmuję podczas grania, są stosowne. A nie zastanawiam się, ponieważ muzyka porusza się szybciej niż świadoma myśl. Nie mam na to czasu, znikam więc – symbolicznie, koncentrując się.

Co do precyzji i oszczędności, zależy mi na tym, żeby nie grać rzeczy, które są oczywiste czy banalne, i nie lubię się powtarzać. Lubię też zaskakiwać, a jednym ze sposobów na to jest granie fraz w nietypowych momentach. Poza tym bez pauz, czyli ciszy, nie ma melodii. Szukam ciągle nowych melodii. Sama precyzja w moim graniu to pewien rodzaj estetyki, która mi się po prostu podoba.

Poza tym, precyzja jest czymś, do czego dążę, chociaż ostatnio uderzyło mnie, że nieprecyzyjne granie też może się podobać słuchającemu. Tyle że w takim wypadku muzyk nie może być pewien, że to, co ma zamiar zagrać, będzie w odpowiedni sposób odebrane. Natomiast ten niby odpowiedni sposób odbioru też nie jest ważny dla słuchacza – liczy się raczej ładunek emocjonalny oraz to czy fraza jest zrozumiała, a nie ego muzyka.

Inaczej mówiąc, fraza ma coś znaczyć i mieć sens dla słuchacza, a to, czy jest ona precyzyjna odnośnie intencji muzyka, jest raczej sprawą drugorzędną. Oczywiście mam tu na myśli muzykę improwizowaną, która jest tworzona podczas występu, a nie tę odtwarzaną według zapisu.

BE - To bardzo ciekawe. Może to się nie wyklucza i za precyzyjną frazą kryje się najwięcej znaczeń. To ta precyzja dotyka najgłębszych pokładów, porusza coś w ciele. Trochę jak w wierszu. Lapidarne mówią więcej. Np. Krystyna Miłobędzka twierdziła, że dla niej to samo słowo powtórzone w wierszu to jest już duży problem. A Ty mówisz: "Nie lubię się powtarzać". A jak to jest w komponowaniu? Jak powstaje w Tobie utwór? I jak przebiega jego tworzenie?

KA - To zależy od mojego nastroju i poziomu energii. Ogólnie mam dwa różne tryby – intelektualny i instynktowny. Ten drugi polega na tym, że biorę gitarę do rąk i gram to, co czuję, co wpada mi pod palce. Frazy, pasaże, melodie i harmonie powtarzają się i wybieram z nich te, które najmocniej reprezentują mnie w danej chwili.

Tworzony w ten sposób utwór jest jak zdjęcie danego nastroju czy stanu emocjonalnego. Wracam do niego przez jakiś czas, żeby dodać coś lub odjąć, w końcu kończę utwór-pamiątkę. Oczywiście, utwór taki może być później na różne sposoby zaaranżowany i wykonany.

Mówiąc o intelektualnym komponowaniu, mam na myśli używanie różnych technik kompozycji, które mają na celu wprowadzenie do utworu nowości i odcięcie się od własnych nawyków muzycznych. To znaczy od tych harmonii, rytmów i melodii, które stanowią mój osobisty dialekt muzyczny.

Sięgam po schematy matematyczne, aleatoryzm, dodekafonie, numerologie, poszczególne skale, przekładam nuty na alfabet i "piszę" melodie, wprowadzam zabiegi chromatyczne spoza danej skali, itd.

Rzadko z takich zabiegów automatycznie wychodzi muzyka. Przeważnie melodie, rytmy i harmonie, które powstają wskutek takiego mechanicznego komponowania, muszą być zmodyfikowane, już według intuicji, doświadczenia, gustu lub zwyczajów, aby można było z nich zrobić muzykę.

Oba sposoby mają swoje miejsce i czasami je łączę. Pierwszy sposób pozwala mi na ekspresję na poziomie emocjonalnym. Mogę w ten sposób uchwycić i przekazać coś, co widziałem lub czego doświadczyłem, nie używając słów.

Kamil Abt 

Ten sposób komponowania pomaga mi też przerobić i przeanalizować swoje stany emocjonalne i się nad nimi zastanowić, doświadczyć ich muzycznie. Poza tym, jak wracam do tych zdjęć muzycznych po jakimś czasie, jestem w stanie spojrzeć na siebie inaczej, z dystansem.

Drugi sposób kompozycji, poza wyżej wymienionymi atutami nowości i odcinania się od nawyków, zmusza mnie do rozwijania się i doskonalenia techniki gry na gitarze, ponieważ często w ten sposób wymyślone melodie nie układają się pod palcami tak jak te, które wymyślam intuicyjnie, z instrumentem w rękach. Są one często po prostu wymagające.

BE - Myślę, że to dobry moment, żeby przejść do Twojej najnowszej płyty "Wariatka". Wariatka to ta, która wierzy w miłość? Trochę prowokuję. Autorką tekstów jest Teresa Podemska-Abt, Twoja mama. Dotyczą miłości, potrzeby kochania, emigracji. To wielkie tematy.

W opisie płyty możemy przeczytać: "Zarówno tekstowo, jak i muzycznie, prezentowane na płycie piosenki cechuje impulsywność żywo odzwierciedlająca natury i wrażliwość twórców.

Słowa pędzą i stają, łaszą się i krzyczą, muzyka czasami przekornie je zamyka lub porzuca, wybrzmiewając własną siłą i barwą, a czasem, romantycznie je komplementując, daje upust nastrojowości i melodyjności". Mówiłeś o tworzeniu muzyki, improwizacji, komponowaniu. Jak pracowało Ci się nad aranżacją tych tekstów? Czy słowa pobudzały muzykę?

KA - "Wariatka" to po prostu jeden z wielu rodzajów miłości. Każda z piosenek pokazuje miłość i kochanie z innej strony. Na płycie są piosenki o miłości romantycznej, naiwnej, urwanej, wyidealizowanej, ślepej, dojrzałej oraz nieudanej.

Słowa pobudzały muzykę, jeżeli chodzi o wykonanie wokalne. Wokalistka Katarzyna Mirowska włożyła bardzo dużo pracy w interpretację, konsultując się z autorką tekstów, co do znaczenia i przekazu słów.

Niemniej jednak, zaprezentowała te piosenki w niebywale oryginalny sposób – pełne są czułości, serca i inteligencji. Natomiast ja podjąłem się zadania zaaranżowania utworów bez odniesienia się bezpośrednio do tekstów, muzyka nie miała do nich pasować, ponieważ chciałem zachęcić słuchacza do odebrania słów w innym, odmiennym kontekście, pozwolić mu je zinterpretować z innego punktu widzenia, z dystansem.

Pewnego dnia mama zapytała mnie, czy nie chciałbym jej tekstów, do których skomponowali piosenki jej znajomi, przearanżować na "jazz". Na pierwszy rzut oka była to prosta propozycja, ale problem polega na tym, że definicja słowa "jazz" jest nader osobliwa.

Jazz to jest raczej podejście do grania, a nie styl muzyczny. Tym samym może być bardzo różny – przede wszystkim pod względem harmonii (jaka? Dur-mol, modalna, atonalna), ale też pod względem stylu (swing, fusion, latin), ogólnego klimatu (spokojny, agresywny, szybki, wolny) i wyimaginowanego odbiorcy.

Słowo "jazz" kojarzy mi się ze swobodą muzyczną – czyli pełną możliwością ekspresji, bez ograniczeń odnośnie wymagań publiczności czy rynku, tradycji lub utartych zwyczajów. Powiem więcej, muzyka jest sztuką – i wydaję mi się, że jazz dąży do tego, żeby być sztuką, ma zaskakiwać słuchacza i skłonić go do zastanawiania się nad tym, czym jest muzyka i czym jest jazz.

Dla mnie pierwszym i największym wyzwaniem w tym projekcie było połączenie wszystkich tych przemyśleń na temat jazzu, w odniesieniu do już istniejących, otwartych i czasami dosyć prostych piosenek. Też nie indywidualnie, tylko w odniesieniu reszty wykonawców.

BE - W zespole znaleźli się kompozytorzy: Ewa Paradowska, Jerzy Syrek z Australii oraz Krzysztof Galas, Andrzej Michalak - gitara basowa, Piotr Szwec - saksofon, Katarzyna Mirowska - wokal, Przemek Michalak - perkusja. Spotkaliście się tylko w ramach produkcji tej płyty? Jak się Wam współpracowało?

KA - Kontakt bezpośredni miałem tylko z "ekipą polską", tzn. z Andrzejem i Przemkiem Michalakami, Piotrem Szwecem i Katarzyną Mirowską. Współpracowaliśmy wcześniej w różnym stopniu i w różnych konfiguracjach.

Najwięcej grałem wcześniej z Andrzejem i Przemkiem – nagraliśmy już razem kilka płyt (ostatnio podwójną pt. "Split Personality", ale też "Chopin w barwach jazzu" i "Variety Moods").

Kamil Abt

Z Piotrkiem sporo wcześniej koncertowałem, ale to była pierwsza nasza wspólna płyta. Znamy się od początku mojego pobytu we Wrocławiu (2014), kiedy prowadził wspaniałe imprezy jazzowe ("jam session") we wrocławskiej "Nietocie". Od razu świetnie mi się z nim grało, zaszczycił mnie, występując ze mną na moim pierwszym koncercie we Wrocławiu jako lider w "Schodach donikąd" w 2016 r.

Z Kasią miałem wcześniej okazję coś wspólnie zagrać, ale tylko raz, na warsztatach jazzowych w ramach Hałda Jazz Festiwal w Bogatyni. Ten skład powstał pierwszy raz właśnie dla "Wariatki".

Biorąc pod uwagę wszystkie te zagadnienia jazzowe, które wymieniłem wcześniej, oraz ograniczony czas na zrealizowanie projektu (niełatwo jest zgrać grafiki pięciu zawodowych, występujących w różnych formacjach muzyków), bardzo dobrze nam się współpracowało.

Po drodze pojawiło się kilka różnic między nami – np. czy uwagę słuchacza ma przyciągać tekst, czy improwizacja; albo co do "koloru" harmonii – ale ogólnie udało nam się wyjść z tych sytuacji (które często zdarzały się dopiero podczas nagrywania w studio) w sposób demokratyczny. Chociaż muszę przyznać, że parę razy zwątpiłem w moc demokracji w zespole muzycznym i podjąłem kilka decyzji samemu, żeby nie popaść w impas.

Dodam też, że Jacek Maciołek, który nas nagrywał w swoim wspaniałym studiu w Obornikach Śląskich (Fototony), oprócz tego, że był inżynierem dźwięku, wszedł również w rolę producenta, który w elegancki sposób studził nadmiary emocji i umożliwiał spojrzenie na zagadnienia muzyczne spokojnie i z dystansem.

Oczywiście, wszyscy członkowie zespołu to wybitni, zdolni i w pełni profesjonalni muzycy oraz napełnione kreatywną energią osobowości, więc mieli wyłącznie świetne i interesujące pomysły. Starałem się je wszystkie zastosować i wziąć pod uwagę, chociaż nie zawsze było to łatwe, bo było tych pomysłów i możliwości mnóstwo i nie zawsze współgrały ze sobą.

Dla mnie efektem tej współpracy nie była wyłącznie płyta. Nauczyłem się, jak można różnie słyszeć i pojmować muzykę i muzykowanie. Poza tym, współpraca i wykonywanie muzyki w zespole były też okazją doświadczenia miłości do muzyki.

BE - Kiedy i gdzie najbliższe koncerty promujące płytę? I gdzie można płytę kupić?

KA - Mamy kilka koncertów zaplanowanych już w maju w Warszawie i w kilku innych miejscowościach. Często najtrudniejszy etap takich projektów jak "Wariatka", to załatwienie koncertów. Zachęcam wszystkich do śledzenia mojej strony internetowej (www.kamilabt.com) oraz mediów społecznościowych, gdzie pojawią się informacje o nadchodzących koncertach. Sama płyta wydana będzie cyfrowo (Spotify, Amazon, Deezer, Tidal, YouTube itd.). W formie fizycznej zaś będzie ją można kupić poprzez moją stronę internetową oraz podczas koncertów.

BE - Dziękuję za rozmowę. Dużo dobrego muzycznie!

Live Sound & Installation kwiecień - maj 2020

Live Sound & Installation

Magazyn techniki estradowej

Gitarzysta kwiecień 2024

Gitarzysta

Magazyn fanów gitary

Perkusista styczeń 2022

Perkusista

Magazyn fanów perkusji

Estrada i Studio czerwiec 2021

Estrada i Studio

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Estrada i Studio Plus listopad 2016 - styczeń 2017

Estrada i Studio Plus

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Audio kwiecień 2024

Audio

Miesięcznik audiofilski - polski przedstawiciel European Imaging and Sound Association

Domowe Studio - Przewodnik 2016

Domowe Studio - Przewodnik

Najlepsza droga do nagrywania muzyki w domu