HiFiMAN to nie przykład, ale wzorzec. Nawet nie wzorzec, ale unikat – okaz producenta, który wyrósł jak na drożdżach właśnie na słuchawkowej specjalizacji. Wszedł przebojem z wyjątkowym pomysłem do słuchawkowej ekstraklasy.
Wyciągnął z zakamarków egzotyczną technikę przetworników planarnych, udoskonalił i udostępnił za relatywnie umiarkowaną cenę – wcześniej "planary" były high-endową arystokracją.
Słuchawki planarne, tanie i drogie, ale z natury zawsze dość duże, do użytku domowego, wciąż dominują w ofercie HiFiMAN-a, ale pojawia się też coraz więcej konstrukcji bezprzewodowych, dousznych, a niezależnie rozwija się dział odtwarzaczy mobilnych.
Ostatnio jednak HiFiMAN przygotował dla wymagających audiofilów coś jeszcze innego i zaskakującego. Przyzwyczaił nas do swoich starań o obniżenie kosztów i cen konstrukcji planarnych, a tymczasem... HiFiMAN HE-R10D kosztujące 6300 zł wcale nie są planarne.
Spore pudło i solidne etui, trochę w starym stylu – jak to u HiFiMAN-a. Etui służy tutaj do bezpiecznego składowania słuchawek, a nie do ich przewożenia w wakacyjnym bagażu. To naprawdę nie ma sensu...
HiFiMAN HE-R10D - obudowa
Nawet jeśli widzieliśmy słuchawki HiFiMAN HE-R10D na zdjęciach, to wciąż niewiele o nich wiemy. Trzeba je zobaczyć na własne oczy, wziąć do ręki i poczuć. Na pierwszy plan wychodzą drewniane obudowy. Takie bajery już znamy, ale tym razem kształt i wielkość sprawiają efekt niemal wstrząsający.
Czytaj również nasze testy słuchawek bezprzewodowych
Kolejny szok to masa – nie dlatego, że jest wysoka, wręcz przeciwnie, jest magicznie umiarkowana, jak na taką wielkość (337 g), a więc znacznie mniejsza niż "normalniejszych" Focali Clear Mg. Producent wyjaśnia, że taka forma i materiał obudów była podyktowana wyłącznie względami akustycznymi.
HiFiMAN jest od lat przywiązany do konstrukcji otwartych (w dużym stopniu skorelowanych z techniką planarną) i choćby część z ich właściwości chciał przenieść do konstrukcji zamkniętej – komory o dużej objętości, wolne od rezonansu, przypominają w działaniu, oczywiście do pewnego stopnia, otwartą odgrodę, jednocześnie mają zaletę izolacji akustycznej.
Udało się to połowicznie, izolacja pasywna jest zaledwie poprawna (chociaż na pewno lepsza niż w słuchawkach otwartych), co zapewne wynika z konstrukcji poduszek, ze skórą na bocznych krawędziach, ale miękkim welurem od strony czoła.
Uważam, że była to jednak bardzo dobra decyzja, ponieważ HiFiMAN HE-R10D świetnie i przyjemnie leżą na głowie i dopiero po bardzo długim czasie czujemy narastające ciepło.
Pozostałe elementy wykonano solidnie, w dużej części z metalu. Charakterystyczny pałąk obszyto skórą, regulacja odbywa się tak jak w wielu innych słuchawkach HiFiMAN-a – za pomocą mechanizmu zapadkowego. Gniazdo przyłączeniowe znajduje się na jednej muszli, ale typ złącza umożliwia połączenia zbalansowane.
HiFiMAN ma już doświadczenie w zakresie przetworników dynamicznych, ale dotąd stosował je przede wszystkim w popularnych słuchawkach dousznych.
Tym razem pojawia się w znacznie droższej konstrukcji, wchodząc w paradę planarom, więc można się było spodziewać, że firma dorobi do tego "filozofię", przedstawiając jakiś przełomowy "wynalazek", który wytłumaczy taką zamianę kursu.
Jego nazwa to "Topology Diaphragm", a polega na pokryciu membrany nanocząsteczkami. Już wcześniej HiFiMAN stosował ten zabieg w modelach dousznych. Tym razem mierzy się z wyzwaniem pokrycia znacznie większej powierzchni – membrany o średnicy 50 mm.
Po pierwszym oszołomieniu wyglądem HiFiMAN HE-R10D, zaświtało mi, że coś podobnego już kiedyś widziałem. W 1989 roku firma Sony wprowadziła słuchawki MDR-R10, które przez wielu zostały uznane za rewelację, za najlepsze (i najdroższe) słuchawki na rynku.
Zbieżność oznaczeń jest przypadkowa? Nie nazwę słuchawek HiFiMAN HE-R10D kopią Sony MDR-R10, ale może po ponad 30 latach wygasły jakieś patenty...
HiFiMAN HE-R10D - kable i impedancja
Wśród dodatków, których tym razem nie brakuje, znajdziemy kable na każdą okazję: dwa do użytku domowego, o długości 3 m, jeden z wtykiem zbalansowanym XLR, drugi z końcówką o średnicy 6,3 mm i na dokładkę 120-cm przewód do podłączenia sprzętu mobilnego, z 3,5-mm wtykiem.
Impedancja wynosi 32 Ω, jest więc "zorientowana" na sprzęt przenośny, ale nie przeszkodzi to w pracy dobrym wzmacniaczom słuchawkowym. Na koniec ostatnia rewelacja, bo i przeze mnie najpóźniej odkryta.
HiFiMAN HE-R10D - bezprzewodowy odbiornik BlueMini
HiFiMAN reklamując słuchawki podpowiada, że można je (za dopłatą) wyposażyć w opcjonalny odbiornik bezprzewodowy Bluetooth o nazwie BlueMini. Jednak jest on już razem z HE-R10D (przynajmniej w komplecie, który dostałem od polskiego dystrybutora).
BlueMini pojawił się też w znacznie tańszych (na tle HE-R10D) słuchawkach Deva (testowanych kilka miesięcy temu). Pomysł polega na doczepieniu i zablokowaniu za pomocą klipsa niewielkiej czarnej puszeczki, w której znajduje się odbiornik Bluetooth, wzmacniacz oraz akumulator.
Obsługa standardów kodowania przedstawia się znakomicie: jest LDAC, aptX HD, aptX i AAC (oraz oczywiście SBC). Pod względem czasu pracy bezprzewodowej wygląda to już gorzej, bo maksymalnie 10 godzin. BlueMini ma też dodatkowe wejście cyfrowe – USB.
Z jednej strony moduł bezprzewodowy to dobry pomysł, nie zaburza podstawowej funkcjonalności słuchawek, jest atrakcyjnym dodatkiem... i pewnie tylko dodatkiem.
Nie wyobrażam sobie wprawdzie HiFiMAN HE-R10D w roli słuchawek przenośnych, lecz po co komu Bluetooth, nawet najlepszy, w słuchawkach domowych, gdzie na wyciągnięcie kabla mamy wysokiej klasy wzmacniacz. Ale od takiego przybytku głowa nie boli, zwłaszcza że... BlueMini jest lekki i odpinany.
HiFiMAN HE-R10D - odsłuch
W brzmieniu wielu słuchawek HiFiMAN można zazwyczaj wskazać na wspólne elementy, co wynika ze specyficznej konstrukcji zarówno przetworników, jak i obudów. Planary już "teoretycznie" zapewniają dźwięk swobodny, szybki i detaliczny, a praktyka HiFiMAN-a całkowicie to potwierdza.
Dźwięk jest spektakularny, bogaty, błyskotliwy, nasycony harmonicznymi, detalami, wybrzmieniami. Gdzie indziej taki natłok informacji byłby już grubą przesadą, przenosząc naszą uwagę w stronę wysokich częstotliwości, raziłby rozjaśnieniem, przejaskrawieniem, ostrością, metalicznością... Ale HE-R10D to zupełnie inna technika.
Czy zastosowana po to, aby przygotować zupełnie inne brzmienie? To miałoby jakiś sens, ale jest też racja w tym, aby podtrzymywać firmową tradycję i przekonywać, że dźwięk, jaki znamy z planarów, nie jest koniecznością, lecz wyborem, że możemy mieć dość podobny ze słuchawek dynamicznych, w dodatku zamkniętych, uwalniając się jednak od pewnych ograniczeń planarów i konstrukcji otwartych...
Są to zawsze argumenty obosieczne i ryzykowne. Oczywiście dostrzeżone pokrewieństwo nie oznacza identyczności. Tym razem nie będzie takich fajerwerków i rozkoszy.
Będzie mniej słodkości, za to trochę więcej ostrości. Akurat. W porównaniu z Clear Mg HiFiMAN HE-R10D są mniej wytworne i dostojne, mniej precyzyjne i klarowne, za to bardziej ofensywne, zadziorne, bliskie i energetyczne.
Zagrają z animuszem każdą muzykę, również tę słabiej zrealizowaną lub ściągniętą z gorszego źródła. O ile Focale w takiej sytuacji postarają się niczym nas nie urazić, to HiFiMAN HE-R10D – dostarczają dużo emocji, dobarwiają, wyciągają ile się da. Czasami więc "przytną", ale w ogólnym bilansie to skłonność nawet korzystna.
HiFiMAN HE-R10D nie dbają tak bardzo o maniery, przekonują nas od początku do końca rozmachem, euforią, odrobiną szaleństwa. Metaliczność ma niejedną wersję.
W tym przypadku nie będę nawet zastrzegał, że chodzi o wierne oddanie dźwięków, które mają zaszytą metaliczność w swoim naturalnym wydaniu. HiFiMAN-y dodają jej od siebie.
Za to bas z całą pewnością nas nie przygniecie. Tutaj konstruktorom udała się duża sztuka, bo z konstrukcji zamkniętej uzyskali konturowość i czystość znaną z otwartych planarów. Przy tym bas sięga bardzo nisko, tyle że nie podkreśla takich momentów tłustymi plamami, w całym zakresie działa absolutnie poprawnie, z naciskiem na rytm i zwartość.
Focale grają potężniej, masywniej, nie można im zarzucić poluzowania, ale HiFiMAN HE-R10D grają z jeszcze lepszą dyscypliną, oszczędniej, oddają pierwszy plan średnim i wysokim tonom.
Przejście średnicy i wysokich jest dobitne, co wprowadza utwardzenie całości, przekaz jest bezpośredni, trochę techniczny, w tym sensie "słuchawkowy", bez dalekich planów i aury, chociaż HiFiMAN HE-R10D radzą sobie dobrze z przestrzenią jak na słuchawki zamknięte, dźwięki nie wbijają się w środek głowy. BlueMini radzi sobie lepiej niż niejeden smartfon, brzmienie jest mniej przejrzyste, ale zachowuje dobrą kontrolę basu i ogólną charakterystykę.