Zanim pianista Artur Dutkiewicz zdecydował się na nagranie albumu "Hendrix Piano", przez kilka lat prezentował swoje interpretacje tematów Jimiego Hendrixa na festiwalach jazzowych, wzbudzając aplauz publiczności.
W muzyce Hendrixa jest ogromny ładunek emocji i ekspresji, a przy tym melodyjność. Takie tematy są niby łakomym kąskiem dla każdego jazzmana, ale - o dziwo - te są rzadko grywane. Czy dlatego, że trudno rywalizować z ich rockowymi wersjami? Przecież "Hey Joe" zna każdy adept gitary i ćwiczy na nim pierwsze poważne riffy.
Przekazać hendriksowskie emocje za pomocą akustycznych instrumentów: fortepianu, kontrabasu i perkusji potrafią tylko najlepsi muzycy. I Artur Dutkiewicz takich zaprosił: Darka Oleszkiewicza - prosto z Los Angeles, Sebastiana Frankiewicza i Daniela Biela. Odkrywając ponadczasową istotę tych utworów, pianista włożył w nie swoją jazzowa duszę, wiedzę i umiejętności. Dzięki temu "Voodo Chile", "Manic Depression", Hey Joe" czy mój ulubiony "Trzeci kamień od Słońca" pulsują swingiem i emanują rockową energią. Niezwykle atrakcyjny album dla wszystkich słuchaczy.
Marek Dusza
PIANOART