Szwedzki pianista Martin Tingvall wyrasta na kontynuatora muzyki swojego nieodżałowanego rodaka Esbjörna Svenssona. Najpierw w Hamburgu założył trio obsypane nagrodami m.in. Jazz Echo, wprowadził album "Vägen" na listę popowych bestsellerów w Niemczech i na szczyt jazzowych hitów. Teraz wydał solowy album "en ny dag", który melodyjnymi tematami może konkurować z solowymi płytami Leszka Możdżera.
Co ciekawe, właśnie solowe nagrania pianistów cieszą się ogromną popularnością. Wystarczy przypomnieć "The Köln Concert" Keitha Jarretta, "Concert by the Sea" Errolla Garnera czy "It’s Snowing on My Piano" Bugge Wesseltofta. Płyta Tingvalla może liczyć na ogromne zainteresowanie. Pianista mieszka na wsi w południowej Szwecji i tam znajduje natchnienie dla urokliwych melodii. Czternaście tematów opisuje dzień w sielskim otoczeniu. Otwarcie w "A Falling Star" to świt i spadająca gwiazda,
"A Beginning" - leniwe przebudzenie. Dynamiczna zabawa z psami w "Debbie and the Dogs" poprzedza chwilę melancholii w "After We Had Parted". Absolutnym majstersztykiem są trzy kołysanki zamykające album i poprzedzające je ballady: "For the Loved Ones At Home" oraz "The Last Dance of the Evening" przedzielone ekspresyjnym polowaniem na komara w "The Mosquito..." nie pozwalającego zasnąć. "en ny dag" to najlepszy prezent dla każdego. Rewelacja!
Marek Dusza
SKIP / GIGI