Kilka lat temu furorę zrobił niemiecki duet Tab Two, prezentując efektowną odmianę nu jazzu opanowanego wcześniej przez brytyjskich i norweskich artystów. Wydawało mi się, że fala zainteresowania taką muzyką opadła, ale jednak znajdują się artyści, którym formuła klubowego jazziku z loopami, samplami i komputerowymi rytmami bardzo odpowiada. W takiej konwencji doskonale czuje się niemiecki duet McJazz, w którym na instrumentach klawiszowych grają: Anette Humpe i Anselm Kluge, a solówki wykonują gościnnie: trębacz Ingolf Burkhardt i saksofonista Peter Weniger.
Wyobrażam sobie tłum młodych fanów stłoczonych w piątkowy czy sobotni wieczór w klubie i podskakujących na parkiecie w rytm ich muzyki. Jestem pewien, że nikt nie zauważyłby, że na trąbce i saksofonach grają jazzmani. Może komuś wpadłoby w ucho samo brzmienie tych instrumentów wyłowione z rytmicznej, przytłaczającej masy. Niech nikt nie myśli, że w takim klubie ktoś dba o neutralne brzmienie, ma być głośno i dużo basu. A u mnie ta muzyka brzmi dość płasko, nie jest w stanie poderwać mnie z sofy i wzbudzić jakieś emocje. Ot, zabawa w rytm i melodie, niestety dość infantylna.
Marek Duszz
ACT/GiGi