Występ legendarnego etiopskiego wibrafonisty i aranżera Mulatu Astatke z brytyjską formacją The Heliocentrics w klubie Palladium z pewnością przysporzył nowych fanów temu mało znanemu u nas artyście.
Uważany jest za twórcę ethio-jazzu i jednego z najwybitniejszych muzyków z tego kraju, który cieszy się popularnością za granicą i to coraz większą. Przyczyniły się do tego kompilacje muzyki klubowej i didżeje samplujący jego nagrania z lat 60. i 70. Mulatu Astatke powraca z nowym materiałem firmowanym już tylko swoim nazwiskiem. Z europejskiego punktu widzenia to intrygująca synteza jazzu z afrobeatem, bluesem, funkiem, swingiem i world music. A jednak wyłowienie elementów składowych nie jest proste, bo jazz, blues i funk w samej Afryce funkcjonują już od lat, zakorzeniły się i zostały przetworzone.
Dzięki udziałowi etiopskich muzyków grających na tradycyjnych instrumentach ta muzyka tętni egzotycznymi rytmami, a szerokie orkiestrowe plany przenoszą nas na afrykańskie stepy. Jak echo powracają tu afrokubańskie motywy posiadające przecież źródło na Czarnym Lądzie. "Mulatu Steps Ahead" to zaskakujący album.
Marek Dusza
STRUT/SONIC