Wyłowiony przez Arta Blakeya z broadwayowskiej orkiestry młody trębacz Wynton Marsalis od razu zwrócił uwagę znawców. Nagrał z Jazz Messengersami trzy płyty i koncertowy album z kwartetem Herbiego Hancocka w Japonii. Kontrakt z Columbią przewidywał szybki debiut płytą wydaną w 1982 r. Jeśli album "Wynton Marsalis" dziś robi tak niesamowite wrażenie perfekcją wykonania i nieokiełznaną energią muzyków, to się nie dziwię, że wielu jazzmanów nie mogło spać wówczas po nocach. Bo ten młokos zmiótł starych i młodych podmuchem swojej nowoorleańskiej trąbki.
Nie rozumiem zarzutów o sprzeniewierzenie się idei jazzu. Toż to muzyka najwyższej próby, a improwizacje wprost błyskotliwe. Wyntona Marsalisa wspomaga starszy brat saksofonista Branford. Ich zapierające dech "call and response" w kompozycji trębacza "Hesitation" wspomaga genialna sekcja rytmiczna: Ron Carter - Tony Williams. Debiut zasilił również pianista Herbie Hancock. To już klasyka jazzu, pierwszy z wielkich albumów artysty. A przy tym wspaniale brzmi.
Marek Dusza
COLUMBIA/SONY MUSIC