Dziesięć lat temu znany z zespołów Tomasza Stańki fiński pianista Alexi Tuomarilla założył kwartet z belgijskim saksofonistą Nicolasem Kummertem. Ostatnio przyjęli nazwę Drifter i nagrali album "Flow".
Nie znam ich wcześniejszych dokonań, ale ponoć byli nadzieją europejskiego jazzu. Trudno w to uwierzyć słuchając nowej płyty. Czyżby uleciał duch innowacyjności? Takich zespołów jest w Europie kilka tuzinów i to lepszych. Jedyne, co mi się podoba w tym kwartecie, to kompozycje Tuomarilli i Kummerta, nie podoba mi się, jak podśpiewują w utworze "Nothing Ever Lasts".
- Dziesięć lat temu chcieliśmy po prostu grać melodie, które kochaliśmy - wspomina Tuomarilla. Teraz muzyka pochodzi z wnętrza nas i oddaje uczucia z ostatnich dziesięciu lat. Ponowne wspólne granie jest dla nas strasznie ekscytujące.
Jakoś tej strasznej ekscytacji nie wyczuwam, jest natomiast rzetelne, jazzowe rzemiosło, które dobrze sprawdzi się w klubie. Solówki Tuomarilli podobały mi się i w kwartecie Tomasza Stańki, ale jest to muzyk, który potrzebuje silnej osobowości lidera, który ukierunkuje jego improwizacje i nada im mistrzowski szlif. Ciekawie gra sekcja rytmiczna z kontrabasistą Alexem Gilainem i perkusistą Teunem Verbruggenem.
Marek Dusza
EDITION/MULTIKULTI