Określenie "ten stary dobry jazz" przychodzi mi do głowy, kiedy słyszę ciepłe, miłe dla ucha rozkołysane swingiem dźwięki. Niemal każdy lubi jazz przy którym doskonale się odpoczywa, o czym wiedzą założyciele kwartetu Echoes of Swing: pianista i dyrektor muzyczny Berndt Lhotzky, saksofonista Chris Hopkins, trębacz Colin T. Dawson i perkusista Oliver Meves.
Po sukcesie albumu "Blue Pepper" sprzed trzech lat postanowili złożyć hołd jednemu z najwybitniejszych muzyków początków ery jazzu, korneciście Biksowi Beiderbecke`owi. Przedwcześnie zmarły jazzman uchodził za wybitnego solistę, a Colin T. Dawson próbuje w swych solówkach nawiązać wirtuozerią do legendy Biksa.
By osiągnąć podobne brzmienie do zespołów wczesnego jazzu, Echoes of Swing zaprosili do studia gości: puzonistkę Shannon Barnett, która tu i ówdzie podśpiewuje, saksofonistę i gitarzystę Mulo Francela, śpiewającego perkusistę Pete`a Yorka oraz kontrabasistę Henninga Gailinga. W utworze "Jazz Me Blues" na saksofonie sopranowym solówkę wykonał Emile Parisien.
Miło posłuchać swingu w audiofilskiej jakości nagrania, a zaangażowanie muzyków łatwo udzieli się słuchaczom. Do współczesnego nagrania dołączono płytę CD z archiwalnymi, porywającymi nagraniami Bixa Beiderbecke`a. Warto porównać stare z nowym.lady z oskarżeniami pod adresem możnych tego świata.
Marek Dusza
ACT/GIGI