Przyciągająca oko, młodzieżowa aparycja Joy może budzić skojarzenia, że jest ona współczesną gwiazdą muzyki soul, jednak po kilku wyśpiewanych przez nią nutach jesteśmy pewni, iż mamy do czynienia z rasową wokalistką jazzową. Nie dowierzamy, gdy się okazuje, że słuchamy właśnie debiutanckiej płyty Joy, która 3 lata temu wygrała konkurs imienia Sarah Vaughan.
Mocny, ciepły i zmysłowy głos Joy jest brzmieniowo najbardziej zbliżony do Elli Fitzgerald, choć, jak sama podkreśla, miały wpływ na jej styl też inne wielkie wokalistki. Przełożyło się to na perfekcyjny warsztat interpretacyjny, który Samara Joy wykorzystuje prezentując repertuar złożony z jazzowych standardów.
Fascynującej, choć utrzymanej w tradycyjnej formie warstwie wokalnej towarzyszy pierwszorzędny akompaniament instrumentalny (Pascuale Grasso – gitara, Ben Paterson – fortepian, David Wong – kontrabas i Kenny Washington – perkusja).
Są też wyjątki: klimatyczny utwór "Someone to Watch Over Me" artystka wykonała w duecie tylko z gitarą. Choć styl płyty nawiązuje zdecydowanie do jazzowej tradycji sprzed pół wieku, to prawdziwa świeżość w głosie Joy powoduje, iż odbieramy tę propozycję jako coś absolutnie współczesnego. Niewykluczone, że na kolejnym albumie Samara Joy pokaże się nam z innej strony, gdyż posiada wielki potencjał. Najbardziej zaskakujący debiut roku!
Cezary Gumiński
Verve/Universal