Kolejna porcja prześmiewczych nagrań, którą wysmażyła skarżyska grupa, wywoła uśmiech nawet na najbardziej ponurym licu. Nocny Kochanek pozwala sobie na liczne cytaty z heavymetalowej klasyki, upodabniając się do Black Sabbath, AC/DC, Judas Priest, Iron Maiden, Saxon i Metalliki.
A ponieważ są to bardzo sprawni instrumentaliści, ich płyty słucha się wybornie. Czyż nie porywa galopujący riff w "Cudzesach", połączenie spokojnego akustycznego wstępu z ostrą jazdą i melodyjnym refrenem w "Otwieraczu", albo wpływy Slayera w "Pornolistonoszu". Wysoki śpiew Krzyśka Sokołowskiego dodaje tym utworom jeszcze więcej kolorytu i pikanterii.
Nocny Kochanek uprawia rockowy kabaret, ale robi to w inteligentny sposób. Nie brakuje tu słownych kalamburów, błyskotliwych skojarzeń, absurdalnego humoru i pewnej rubaszności. "Romantyczny książę metalu" to stylowa metalowa ballada, przy której aż kusi zapalić zapalniczkę.
"Numer z banjo" to takie country na speedach i faktycznie usłyszymy tu banjo. Metalowy horror w stylu Kinga Diamonda grupa proponuje w opowieści "Wampir" o krwiopijcy w wersji wege. Metalowi puryści już dawno dali sobie spokój z krytyką, ale jeśli podejdziemy do płyty Nocnego Kochanka na luzie, otrzymamy wyborną porcję zabawy.
Grzegorz Dusza
Mystic