W najbliższych dniach będzie można chłonąć w Gdańsku i w Warszawie unikalną atmosferę, jaką wytwarza na koncertach i płytach ten kultowy zespół z Australii. Trio (Chris Abrahams – fortepian i instrumenty klawiszowe, Lloyd Swanton – kontrabas i bas elektryczny, Tony Buck – perkusja) działa już ponad trzy dekady i w zasadzie trzyma się obranej na początku stylistyki.
Mimo bezwzględnie progresywnych poczynań muzycy z The Necks nie zasypują nas nawałnicą nut czy specjalnie złożonych harmonii. Z nutką niepokoju w warstwie basowo-perkusyjnej modalne linie fortepianu Abrahamsa malują urocze krajobrazy przepełnione romantyczną lub orientalną aurą.
W pomysłach The Necks jest coś z minimalizmu Jona Hassella, Steve’a Reicha, Philipa Glassa czy też konceptu gry grupy Nik Bartsch’s Ronin. Jednakże w tkance muzycznej formowanej przez the Necks jest więcej wigoru, a repetycje są wyraźnie modyfikowane. Ten rodzaj muzyki doskonale sprawdza się jako ścieżka muzyczna do filmu, który mógł już zaistnieć lub kiedyś powstanie.
Cztery rozbudowane utwory zostały wybrane spośród bogatego materiału powstałego podczas częstych spotkań zespołu. Brzmią, może z wyjątkiem fortepianu, dość surowo, ale są wolne od nakładek i zabiegów post-produkcyjnych, przez co wnoszą absolutny wymiar autentyzmu.
Cezary Gumiński
Northern Spy