Już pierwsze takty najnowszej płyty francuskiego trębacza (urodzonego w Szwajcarii) zaskakują eteryczną aurą, rzadko pojawiającą się w jego poprzednich projektach. W drugim utworze płyty "In Heaven", w także melancholijnym nastroju, dołącza wokalnie Bertrand Belin i dopiero w trzeciej kompozycji "L’Alpagueur" czujemy, że gra dobrze znana nam formacja: Marcello Giuliani – bas, Alexis Anerilles – instrumenty klawiszowe, Matthis Pascaud oraz Raphael Chassin – perkusja.
Niniejszy album - "Clap!" - jest jakby rozwinięciem konceptu przedstawionego w poprzednim, firmowanym przez Truffaza – "Rollin" – który zawierał interpretacje muzyki filmowej, głównie europejskiej. Trąbka lidera przewodzi większości akcji, jej brzmienie jest otwarte i czyste, ze znikomym użyciem modyfikującej elektroniki, tylko pogłosu.
Nadal wyczuwa się silny wpływ estetyki Milesa Davisa na grę Truffaza. "Requiem pour un con" przybrało wyraźnie rockową formę, pięknie wyciszoną pod koniec utworu. "Lonesome Cowboy" przenosi skutecznie naszą wyobraźnię w wędrówkę samotnego jeźdźca po bezkresach prerii; rzewny głos trąbki uosabia tu stan ducha bohatera, gdy wokaliza Belina pełni rolę narratora. W każdym utworze brzmienie trąbki jest na tyle plastyczne, że łatwo możemy wrócić do danego filmu we wspomnieniach.
Cezary Gumińki
Blue Note/Universal