Największa niespodzianka sezonu nagraniowego. Bardzo lubię i cenię Jana Lisieckiego, ale - przyznam się bez bicia - nie spodziewałem się tak szybko aż tak dojrzałej płyty w jego wykonaniu. I to do tego z Etiudami Chopina.
Jak wiemy, etiudy do czasu - gdy on wziął się za ich komponowanie - służyły swemu pierwotnemu celowi, a więc ćwiczeniom technicznym i niczemu poza tym. Dopiero Fryderyk Chopin uszlachetnił ten gatunek, nadał im najwspanialszą formę artystyczną, zawarł w nich piękno brzmienia i harmonii.
Oczywiście nie sposób wykonać je - choćby poprawnie - bez odpowiednich możliwości technicznych. A każda z etiud wymaga innych umiejętności. Co jednak najważniejsze, aby dobrze wykonać każdą z nich, trzeba poddać się dyscyplinie żelaznej logiki konstrukcyjnej, jaka cechuje geniusz kompozycyjny Chopina. I to jest bodaj najtrudniejsze dla wykonawców. Nie tylko w przypadku etiud, ale bez mała wszystkich utworów tego kompozytora.
Wróćmy jednak do Etiud w wykonaniu Jana Lisieckiego. Gra je niemal idealnie. Każdą z nich można analizować pod względem formalnym, ale można również słuchać wielokrotnie, po kolei, tak jak wymyślił to Chopin. I każda z nich zachowuje swój niepowtarzalny charakter. Brawo!
Stanisław Bukowski
DEUTSCHE GRAMMOPHON 2013