Rok 1974. Jon Landau z magazynu "Rolling Stone" pisze: "Widziałem przyszłość rock 'n' rolla, a jej imię to Bruce Springsteen". Od tego momentu minęło 35 lat, także nieco ponad rok od premiery ostatniego albumu Bossa. I choć nie byłem co do tego absolutnie przekonany kilka lat temu, dzisiaj, po premierze "Working On A Dream" wiem, że Bruce Springsteen przejdzie do historii jako ktoś więcej niż tylko wybitny artysta.
Wydawać by się mogło, że płyta ma banalne przesłanie: miłość pokona wszystko. Nawet jeśli jej ofiarą padnie całe życie pełne niespełnionych marzeń. 60-letni Springsteen jest świadomy jak nigdy dotąd, dojrzały nie tylko wiekowo, ale również duchowo.
Wyraźnie odznacza się tutaj również praca producenta - Brendana O`Briena, który już od zeszłorocznego krążka "Magic" stara się nadać nowe brzmienie Springsteenowi - świeże, choć odwołujące się do najlepszych rockowych wartości. Wkrótce obaj panowie są w stanie osiągnąć razem taki szczyt, jak Johnny Cash z pomocą Ricka Rubina kilka lat temu.
Tymczasem warto zasłuchać się w akustycznym "The Last Carnival" czy wzruszyć przy utworze tytułowym, a moim faworytem jest piosenka z oscarowego filmu Darrena Aronofsky`ego "Zapaśnik".
M.Kubicki
SONY BMG