Zespół zafascynowany Deftones i Porcupine Tree z panną na wokalu? Polacy pokazują, że można. Pochodząca z Bielska-Białej grupa Buenos Agres emanuje tą samą melancholią, co jej inspiracje, a dzięki elektronicznej poświacie pozwala nam się w swojej muzyce totalnie zanurzyć, delikatnie zapadać w dźwięki, które oferuje.
Ta spora ilość powietrza na debiutanckiej epce zatytułowanej po prostu "Buenos Agres" to zasługa masteringu Chrisa Bauera, producenta z Berlina, które to miasto jest przecież kolebką drugiego lata miłości i znakomicie czuje elektronikę. I choć ta na omawianym krążku jest tylko tłem, to na tyle wyrazistym, że stanowi o sile wydawnictwa.
Buenos Agres rozpoczynają minimalistycznym "Run", które dopiero w dalszej części uderza z metalową wręcz siłą. Najbliżej w materii gitarowego uderzenia jest jednak "Time For Change", które wraz z "For Me" tworzy Deftonesowy duet będący największym atutem krążka – skoro Anna Musłajek potrafi tak dzielnie poradzić sobie z tego typu muzyką, to znaczy, że Buenos Agres ma w ręku kartę przetargową do zaistnienia na Polskiej scenie.
Jednakże tę kartę próbuje sobie wyrwać ręką drugą, która trzyma zespół w pewnym schemacie dźwiękowym, forsowanym przez wszystkie pięć kawałków. Gdyby nie przerwy pomiędzy utworami, można by je zlepić w jedną, półgodzinną suitę. Żeby wedrzeć się do ekstraklasy potrzeba większej różnorodności melodii. Jeżeli Buenos Agres uda się ją wprowadzić do swojej twórczości, wróżę kapeli sporo sukcesów.
Jurek Gibadło
Wydanie: własne