Rzadko kiedy zwracamy uwagę na to, kto jest producentem albumu, choć jego rola w wielu przypadkach okazuje się kluczowa. 7 maja, w wieku 62 lat zmarł na atak serca Steve Albini – jedna z najważniejszych postaci dla amerykańskiego alternatywnego rocka.
On sam wolał siebie nazywać inżynierem dźwięku. W studiu starał się bardziej sugerować artystom pewne rzeczy, niż ingerować w proces twórczy. Steve Albini odpowiada za brzmienie wielu słynnych albumów m.in. Nirvany ("In Utero"), Pixies ("Surfer Rosa"), PJ Harvey ("Ride of Me"), Nine Inch Nails ("The Fragile"), Jimmy’ego Page’a i Roberta Planta ("Walking Into Clarksdale") oraz Jon Spencer Blues Explosion ("Xtra Acme").
W pracy pomagało mu to, że sam też był muzykiem – gitarzystą i wokalistą Big Black, Rapeman, a przede wszystkim powołanego w 1992 roku Shellac. Dyskografia zespołu obejmuje zaledwie kilka pozycji, ale na krótko przed śmiercią zdążył jeszcze zrealizować album z premierowym materiałem. Trwa on zaledwie 30 minut, ale świetnie charakteryzuje jego podejście do muzyki.
Na pierwszy plan na płycie "To All Trains" wybija się zimne, metaliczne brzmienie, na pozór odpychające, a jednak hipnotyzujące. Zwraca uwagę także perfekcyjne zgranie muzyków oraz to, że partie gitary, basu i perkusji mają równorzędne znaczenie. Muzykę tria można przypisać do wielu nurtów – od punku, przez metal, aż po hardcore. Godne pożegnanie mistrza stołu mikserskiego.
Grzegorz Dusza
Touch And Go
