Już o tym pisałem? Rzeczywiście, przy opisie interkonektu Phobos MkII. Firmy Audionova oczywiście. Kable wykonano z miedzianych linek (multi-strand) o czystości 4N.
Dużą wagę przyłożono do mechanicznej stabilności kabla Audionova Moonwalk, ponieważ oprócz linek przewodzących, wewnątrz bardzo ładnego zewnętrznego płaszcza biegną także linki z odmiany polipropylenu, zaś przestrzeń między nimi zasypano mieszanką talku i magnezu. Daje to dość gruby i wyglądający bardzo poważnie kabel, zakończony z jednej strony znakomitymi bananami a od strony głośników zaopatrzony w solidnie wyglądające widły.
Dobre wokale - to pierwsze spostrzeżenie. Nie dzieje się to jednak kosztem szczegółowości, jak w Wireworldzie, czy uplastyczniającym zabiegom, jak w Positive Cable, a raczej przez precyzyjną projekcję obrazu dźwiękowego.
Przekaz jest dźwięczny, z mocnym uderzeniem, przez co przypomina to, co słychać było przy interkonekcie. To nie jest kabel, który coś uspokoi, niczego jednak nie rozjaśni. Dźwięk może się wydawać mniej efektowny niż w XLO, Positive Cable, a nawet w Audioqueście, które momentalnie przykuwają uwagę.
Scena dźwiękowa jest nieco dalej niż w tych ostatnich. Wymieńmy jednak coś w torze, a od razu usłyszymy różnicę, która gdzie indziej jest śladowa. Kabel Audionova Moonwalk do zrównoważonych systemów, który ma po prostu nie zepsuć tego, co uzyskaliśmy wcześniej.