Taki drobiazg jak tutaj przedstawiany raczej nie leży w obszarze ich zainteresowań, więc też nieczęsto zostanie uhonorowany postawieniem na solidnych podstawkach i pracą w systemie muzyczno-stereofonicznym.
Głośniki takie mogłyby co prawda być częścią tanich minisystemów, pewnie byłyby zdolne podnieść ich jakość, zastępując podobne wielkością, ale zwykle słabsze głośniki systemowe, jednak mało kto inwestuje w 'upgrade' miniwież. Dla tych sierot znalazło się miejsce na naszych bezcennych stronach, ale gdzie jest dla nich miejsce na rynku?
Głośniki te pochodzą ze sfery kinowodomowej, są intencjonalnie częścią systemów wielokanałowych- chociaż nie tylko w miejscu kanałów efektownych, ale również przednich. Nie są jednak satelitami całkowicie pozbawionymi zdolności przetwarzania niskich tonów, nie wymagają bezwzględnie wsparcia subwoofera- chociaż w systemie kina domowego, jego obecność jest w zasadzie obowiązkowa.
Ostatecznie podział kompetencji między rasowymi audiofilskimi monitorami a tego typu małymi głośnikami nie jest ścisły- teoretycznie możemy i jedne, i drugie stosować w różnych systemach, zarówno stereofonicznych, jak i wielokanałowych.
Obydwie konstrukcje mieszczą się w tak przedstawionej konwencji, jednak i w ramach niej nieco się różnią. Aingel 3201 to zupełne maleństwo- już na granicy... no nie śmieszności, ale przekwalifikowania do kategorii satelitów, których nie wypada używać i testować bez subwoofera.
To najmniejsza konstrukcja w rodzince Aingel (zawierającej wszystkie głośnikowe komponenty kina domowego). Natomiast Q1020 jest ciut poważniejszy (bo w ofercie firmy Q-Acoustic jest coś jeszcze drobniejszego - model Q1010).
Obydwie firmy debiutują w naszych testach - skąd pochodzą? Firmy czy ich produkty? Highland ponoć z Francji, a Q-Acoustic z Wielkiej Brytanii. Jak wskazuje sam test odsłuchowy, przygotowano tam projekty i dostrojenie.
Ale wykonanie i cena nasuwają podejrzenia graniczące z pewnością, że wyprodukowano je jeszcze gdzie indziej. I dzięki takiej kombinacji, czy to się komuś podoba, czy nie, możemy tak tanie głośniki komplementować nie tylko za to, że w ogóle istnieją, ale i za to, że naprawdę grają i do tego ładnie wyglądają.
Mały Aingel może się pochwalić aluminiowymi membranami obydwu głośników, jak na ich wielkość (nisko-średniotonowy 10-cm) solidnymi układami magnetycznymi, i ciekawie rozłożonymi akcentami wzorniczymi... Z przodu Aingel wygląda normalnie- estetycznie, starannie, i już. Może nie aż tak ładne, ale podobnie wyglądające monitorki zdarza się spotkać w tanich minisystemach.
Kiedy jednak spojrzymy na tylną ściankę takich (supermarketowych) głośników, zobaczymy najtańsze gniazdko (zdarza się sprężynkowe), a nawet ślady surowej płyty wiórowej- w tym sektorze nie ma środków na ładne wykończenie tego, czego klient nie widzi na pierwszy rzut oka. A teraz spójrzmy na tył Aingela... toż to hi-end.
Q1020, chociaż w innym stylu, też może się podobać. Minęły czasy niskobudżetowej siermięgi. Zaokrąglone wszystkie poziome krawędzie, front wyprofilowany dużym łukiem, zasłonięte kosze głośników. Głośniki bardzo przyzwoite- nisko-średniotonowy ma membranę celulozową (powlekaną) i 8-cm układ magnetyczny, wysokotonowy to pełnowartościowa, 25-mm kopułka tekstylna z magnesem neodymowym.
Ciekawe są proporcje Q1020- głębokość jest większa niż wysokość, ale z bas-refleksem wyprowadzonym z przodu nie wywołuje to żadnych kłopotów z ustawieniem, a wygląda bardzo poważnie.
Obudowy wykończone są folią drewnopodobną (za mniej niż 1000zł można kupić obudowy w naturalnym fornirze- same obudowy...), Aingel występuje w wersji dębowej i czarnej, a Q1020 (jak też wszystkie modele tej serii) w buku, czereśni i grafitowym.
Odsłuch
W obydwu przypadkach słychać, że konstruktorzy starali się przekroczyć pewne ograniczenie najczęściej ewidentne dla brzmienia głośników tej wielkości, udowodnić sobie, a przede wszystkim klientom, że małe- a potrafi. Chodzi oczywiście o bas, o jego strojenie, a także o takie ukształtowanie całej charakterystyki, aby jego zakres był po prostu dobrze słyszalny.
Praw fizyki się nie zmieni, ale jest też psychoakustyka. Małe głośniki, i do tego tanie głośniki, nie są w stanie przepompować takiej masy powietrza, aby wytworzyć wysokie ciśnienia w zakresie najniższych częstotliwości, można jednak przez prostą zmianę proporcji- czyli tłumienie zakresu średnio-wysokotonowego- spowodować, że bas 'wypłynie na wierzch'.
Nie można z tego korzystać bez umiaru, ale przy niskiej głośności brzmienie może być bardzo przekonujące, szerokopasmowe, sugestywne.
Ale wcale nie wszyscy tak stroją swoje monitory- np. testowany dalej Usher MiniS520 nie boi się brzmienia lekko rozjaśnionego, czyli takiego, jakiego w gruncie rzeczy spodziewamy się po minimonitorach, oczekując na przestrzeń, detal, itp. Aingel 3201 i Q1020 grają inaczej- zaskakująco poważnie, z wypełnieniem.
Q-Acoustic bardzo zgrabnie szarżuje basem, pod tym względem wcale nie odstając od wielu droższych, większych monitorków. Są i znamiona mocy, i do tego dobra kontrola- dla podkręcenia basu wcale nie poświęcono jego dokładności. Zejście nie jest bardzo niskie, ale przy dobrej wyrazistości i plastyczności, wszystko to razem brzmi bardzo proporcjonalnie. I przyjemnie.
Wokale są trochę nosowe, skupione nieco niżej na skali, ale dobrze lokalizowane na scenie. Przestrzeń ma wyraźnie zaznaczoną głębię. Góra jest trochę zapiaszczona i mocno 'dosypuje', ale da się przeżyć, a całość polubić- czego główną zasługą jest kapitalny bas. No, może basik.
Highland stosuje trochę inną receptę- dodaje sobie powagi nie samym basem, ale też mocnym środkiem, przy wycofaniu góry, która pełni rolę uzupełniającą, nigdy nie wyskoczy do przodu.
Niskie tony są wzmocnione w średnim-wyższym podzakresie, nie damy się oszukać, że Aingel 3201 daje 'prawdziwy' bas, ale ogólne wyważenie wywołuje efekt dobrego umocowania, masy, kompletności. Pojawia się więcej plastyczności, ciepła, zaokrąglenia, a mniej detali- to w dużej mierze na skutek skromności wysokich tonów.
Ale nie jest to rażące, ani tym bardziej męczące. Balans tonalny i basowe ambicyjki wskazują, że głośniki te zostały i pomyślane, i skutecznie dostrojone do występów w roli samodzielnych monitorów, a nie tylko satelitów systemów wielokanałowych. No cóż, gdyby było inaczej, to prawdę mówiąc, w ogóle by się tu nie pojawiły...
Andrzej Kisiel