Kiedyś już chyba testowaliśmy kolumny firmy Proson... ale kiedy to było? Spójrzmy na firmę i jej ofertę świeżym okiem, bo katalog produktów jest z pewnością całkiem nowy.
Ale nie wszystko się zmieniło - tak jak dawniej, Proson zajmuje się sektorem niskobudżetowym, i zajmuje się nim z dużym rozmachem. Samych kolumn wolnostojących naliczyłem tuzin, a Proson Reality 63mk2 okazuje się być wśród nich... flagowcem!
Kto chce wydać do dwóch tysięcy złotych za parę, ma w czym wybierać. Firma mieni się być szwedzką, i jest przedstawiana w skandynawskiej prasie na pełnych prawach, chwaląc się nawet zwycięstwami z takimi konkurentami, jak... no nie, do tego się nie posunę.
Jak w rejonie, gdzie koszty pracy są najwyższe w Europie, można produkować tak okazałe i tanie kolumny? Źle postawione pytanie. W tym rejonie się nie produkuje, tylko projektuje i zarządza produkcją, a to oznacza już trochę co innego.
Najlepszy przykład to IKEA - oglądając metki, rzadko spotykamy napis “Made in Sweden”. Taka to też i głośnikowa IKEA występuje pod nazwą Proson - dostarczając kolumny gustowne i niedrogie, o dobrej relacji jakości do ceny. Tyle tytułem prezentacji firmy, co się jej przecież należało.
Teraz Czytelnikom należy się rzeczowy opis samych kolumn. Zastosowanie trzech jednakowych głośników (oczywiście nie licząc wysokotonowego) mocno sugeruje, że jest to układ dwuipółdrożny.
Fakt, że to jednak układ trójdrożny jest pewnym zaskoczeniem, ale jeszcze nie tak dużym jak kolejne odkrycie, że wszystkie głośniki zainstalowano w jednej, wspólnej komorze - w sytuacji układu trójdrożnego to dość niezwykłe, żeby nie powiedzieć brawurowe uproszczenie obudowy.
Membrany przygotowano z plecionki, wedle informacji producenta - kewlarowej. I nie byłoby powodu w to wątpić, bo kewlar dawno przestał być materiałem “kosmicznym”, i wcale nie musi pozostawać w naturalnym żółtym kolorze, tyle że oglądają membranę od tyłu, widać powierzchnię jakby celulozową... czyżby połączono dwie warstwy, wcale się tym nie chwaląc?
Układy magnetyczne mają średnicę 9-cm - zupełnie przyzwoicie, kosze są plastikowe - na tym pułapie cenowym to też rzecz często spotykana.
Nieczęsto jest natomiast spotykany wstęgowy głośnik wysokotonowy, który Proson stosuje w kilku konstrukcjach najlepszej serii Reality (nota bene, ciekawa nazwa jak na najwyższą serię, pasowałaby jak ulał do serii najtańszej, może z dodatkiem “szara”).
Obudowa Proson Reality 63mk2 jest duża i całkiem solidna, bo chociaż wzmocnienie znajdujemy tylko jedno (poniżej głośników), to front ma grubość 25mm. Właściwościom akustyczno-mechanicznym, a także walorom estetycznym, posłużą wygięte boczne ścianki - i na to jeszcze starczyło budżetu!
Jest też podwójne gniazdo przyłączeniowe. W końcu jednak pieniądze musiały się skończyć, i w dolnej ściance nie stwierdziłem obsad na kolce.
Osłuch
Arsenał głośników jakimi dysponuje Proson Reality 63mk2 budzi respekt. Trzy osiemnastki, jakkolwiek skonfigurowane, nie powinny pozostawić niedosytu co do najogólniej pojętej swobody basu, ale to nie jest sytuacja zupełnie wyjątkowa na tym pułapie cenowym - w pierwszej części testu, czyli miesiąc temu, mieliśmy kilka równie solidnie wyposażonych konstrukcji.
Ale z audiofilskiego punktu widzenia największy apetyt wywołuje głośnik wysokotonowy Prosonów - przetwornik wstęgowy to rzecz bardzo przez niektórych lubiana, a przez niektórych spośród niektórych wręcz ubóstwiana.
I można też dodać, że to rzecz nieczęsto spotykana na tych pułapach cenowych, ale warto pamiętać, że można się na nią natknąć w miniwieżach Philipsa... To już zupełnie inna historia, chociaż może wcale nie tak zupełnie inna - głośniki wstęgowe, mimo że rzadsze od konwencjonalnych kopułek, podobnie jak one są tańsze i droższe, lepsze i gorsze.
Tak czy inaczej, chyba każdy świadomy tego konstrukcyjnego faktu, słuchając Prosonów skieruje uwagę na wysokie tony. Rzeczywiście jest czego posłuchać - góra pasma ma swój charakter. Doskonale sprawdza się przy odtwarzaniu wokali, a także wszelkich szmerów i szelestów; sybilanty są delikatne, aksamitne, przy tym wyraźne i plastyczne, ładnie ulokowane w przestrzeni.
Ale wcale nie zawsze są takie grzeczne - potrafią dosłownie zaskoczyć energią, nie tylko stając na wysokości zadania dyktowanego przez muzykę bogatą w blachy, lecz nawet dodając od siebie coś ekstra.
To coś nie jest więc dowodem na stuprocentową neutralność, i jeżeli będziemy mieli pecha, dostarczając do Prosonów muzykę wciąż pobudzającą ich tweeter, to może to nas zaniepokoić, i na dłuższą metę znudzić. Wytchniemy i odprężymy się przy muzyce mniej naładowanej energią wysokich tonów.
Bas pracuje ze swadą, swobodnie i bez wielkich starań o precyzję, jakby na luzie, ale nie traci motoryczności, drętwo nie przydudnia i nie gubi się w otchłaniach. średnie tony są cofnięte - na tyle, aby to stwierdzić bez ogródek, ale nie tak, aby utracić z pola słyszenia podstawowe informacje.
Na placu boju nie pozostaje tylko bas i wysokie, choć trzymają one środek pasma w mocnym uścisku. Rozmach, odrobina szaleństwa, duży niskotonowy tort ozdobiony wisienką - wstęgowym tweeterem.