Gdy kompakt otwiera mocarna i mięsista introdukcja kontrabasu, większość jazzfanów od razu zgadnie, że mistrzem wprawiającym struny w takie drgania może być tylko Haden, i aż wierzyć się nie chce, że nie ma go z nami od pół roku.
Ten sam nastrój smutku ogarnia nas po stylowym włączeniu się w wątek "Bemsha Swing" Jima Halla - właśnie mija rocznica śmierci tego gitarzysty. Niniejsza płyta nie jest ostatnią sesją wielkiego duetu, a stanowi rejestrację ich występu na montrealskim festiwalu w 1990 r. Krajowi szczęśliwcy mieli okazję doznać tej magii w Kongresowej w 2002 r.
Charlie Haden cenił sobie dwugłos gitary i kontrabasu zapraszając do współpracy takie sławy, jak Halla, Billa Frisella, Pata Metheny’ego, Egberto Gismontiego czy Christiana Escoude. Haden, mimo że rozpoczął karierę od grania wyrazistego free jazzu (Hall też miał podobny okres), to w fazie twórczości wieku dojrzałego wyraźnie preferował głównonurtowe granie oparte na regularnym swingującym metrum.
Jim Hall stał się wzorem dla wielu współczesnych gitarzystów. Jego grę charakteryzowała zawsze staranność brzmienia i wyszukany dobór nut. Gdy duet wykonywał baśniowe "First Song" Hadena czy "Down from Antigua" Halla, coś chwytało mocno za serce.
Cezary Gumiński
MPULSE!/UNIVERSAL