Tym albumem gitarzysta John Abercrombie składa hołd artystom, którzy "mówili do niego", a byli to: Miles Davis, John Coltrane, Bill Evans, Ornette Coleman, Sonny Rollins i Jim Hall - jakże zacne grono. "Kiedy ich słuchałem, to było, jak znalezienie nowego domu" - twierdzi.
Czterech znakomitych muzyków, obok lidera: saksofonista Joe Lovano, kontrabasista Drew Gress i perkusista Joey Baron zebrało się rok temu w Studiu Avatar, by zagrać kilka kompozycji Abercrombiego i jego ulubione standardy.
Już sama klasa muzyków i brzmienie ich instrumentów jest wystarczającą zachętą do posłuchania albumu. Choć wolę ten bardziej drapieżny ton Lovano, jaki słychać na jego płytach dla Blue Note Records. Interpretacje są bardzo dystyngowane, słychać szacunek dla tradycji. Zespół rozpędza się dopiero w łączonej ze standardem "Without A Song" tytułowej kompozycji Abercrombiego.
Tu Joey Baron może wreszcie poszaleć. Jak on gra! Najciekawiej muzycy wykonali "Flamenco Sketches" Milesa, rozkosznie wycisza ballada Coltrane’a "Wise One". Zawsze pozostaje pytanie, czy są to interpretacje konkurencyjne do oryginałów? Nie, ale zagrane współcześnie, mają tę przewagę, że gdzieś można ich posłuchać na żywo.
Marek Dusza
ECM/UNIVERSAL