Wśród fanów pianisty Keitha Jarretta zdania na temat płyt jego kwartetu z Janem Garbarkiem są podzielone. Niektórzy twierdzą, że lepsza jest pierwsza płyta "Belonging", inni - że "My Song", a zwolennicy free - że koncertowe "Nude Ants". Trudno wybrać jedną, bo każda miała inny charakter.
"My Song" powstała po entuzjastycznie przyjętych płytach "The Köln Concert" i "The Survivours Suite". To album najbardziej różnorodny, a kompozycje należą do najlepszych, jakie Jarrett kiedykolwiek napisał.
Pierwszą stronę winylu Keitha Jarretta rozpoczyna radosna "Questar" z pozostającymi na długo w pamięci solówkami saksofonu i fortepianu. Tytułowa ballada "My Song" należy do najbardziej urokliwych współczesnych jazzowych kompozycji. Dlaczego tak rzadko jest wykonywana? Czyżby z obawy, że nigdy nie osiągnie się mistrzostwa oryginału. Niepokój wprowadza temat "Tabarka". Jarrett efektownie podśpiewuje sobie brakujące mu nuty. Druga strona winylu to nastrojowa "Country", zaskakująca swobodą free-jazzowa "Mandala" i cudowna "The Journey Home" na finał. Takiej płyty się nie zapomina. Trzeba ją mieć - obowiązkowo.
Marek Dusza
ECM/UNIVERSAL
