Spotkania wybitnego pianisty Marca Coplanda z równie wybitnym saksofonistą altowym Gregiem Osbym mają już swoją tradycję. Ciekawe, co przyciąga do siebie tych niezwykle oryginalnych muzyków, bo każdy z nich we własnych poczynaniach reprezentuje dość odmienną stylistykę.
Refleksyjny Marc Copland z pełną melancholią cyzeluje na klawiaturze fortepianu wyszukane akordy, gdy bardziej spontaniczny Osby wygrywa karkołomne frazy o intelektualnym zabarwieniu. Gdy spotykają się w połowie drogi między domenami jazzu modalnego i M-Base`u, każdy jakby częściowo porzuca wcześniej kultywowane kanony i dochodzi do kreatywnego kompromisu. Wtedy ton saksofonu Osby`ego i jego wyważone solówki świetnie korespondują z liryzmem Coplanda, a starannie dobrana sekcja rytmiczna z Dougiem Weissem na kontrabasie i Victorem Lewisem na perkusji dopełnia koherentnego obrazu muzycznego.
Ciekawe, że wspólną bazą działań stało się intensywne jazzowe swingowanie, co nie jest przecież cechą charakterystyczną żadnego z liderów. Kwartet interpretuje kompozycje członków zespołu, ale w programie znalazł się też standard "Tenderly" zaaranżowany w tak sprytny sposób, że melodia dociera do nas jakby falami.
Cezary Gumiński
PIROUET/GIGI