Jest początek stycznia 2008 r. Na biurku znajduję szarą kopertę, zapewne płyta,
myślę. Już teraz, na samym początku roku premiera? Wytwórnie zwykle planują
je na luty i dalsze miesiące. Otwieram i znajduję w niej nowy, koncertowy
album grupy Pink Freud, który zwiastuje mocne przeżycia i CD-R z odręcznie
napisanym czarnym flamastrem tytułem January. Jakże na czasie! Co mnie
zaskoczyło, to nazwa zespołu Marcin Wasilewski Trio. A więc muzycy
towarzyszący od kilkunastu lat Tomaszowi Stańce zdecydowali się na zmianę
nazwy.
Były wokół niej kontrowersje. Marcina Wasilewskiego, Sławomira
Kurkiewicza i Michała Miśkiewicza znamy znamy dobrze z ich autorskiego zespołu
Simple Acoustic Trio. Ale Manfred Eicher, szef ECM Records, nie zgodził się, by tą
nazwą firmować pierwszy album grupy Trio z 2005 r. Uważał, że muzyka wcale nie
jest "simple", a sama nazwa nie pasuje do wizerunku wytwórni. Dlatego
znajdziemy na okładce nazwiska trzech członków zespołu.
Tym razem muzycy zdecydowali, że tak jak niemal we wszystkich triach
fortepianowych w historii jazzu, przyjmą nazwę od nazwiska pianisty. Myślę, że to
słuszna decyzja. Nie tylko dlatego, że Wasilewski jest kompozytorem większości
repertuaru i jego fortepian decyduje o brzmieniu całego tria. To jego talent
najczęściej podkreślają krytycy za granicą, a najlepszym potwierdzeniem uznania dla
jego talentu była dokładna, fachowa analiza solówki z utworu Soul of Things Part 3
(z albumu Tomasza Stańki) na łamach magazynu "Down Beat".
A do rubryki
"Woodshed" trafiają tylko najlepsi. Norman Meehan podkreślał "niewiarygodną
pianistykę i muzyczną wrażliwość". "Wasilewski posiada krystaliczne brzmienie,
klarowne muzyczne myślenie podczas improwizowania" napisał muzykolog.
O swoich muzykach ciepło wyraża się sam Stańko. "W całej historii polskiego
jazzu nigdy nie istniała grupa taka jak ta. Ci muzycy codziennie mnie zdumiewają.
Stają się coraz lepsi" mówił w jednym z wywiadów. A Don Heckman z "Los
Angeles Times" napisał: "wspólnie spędzone lata zaowocowały powstaniem
zespołu o całkowicie symbiotycznym przepływie idei twórczych".
Wieści o nowej płycie zespołu pojawiły się zaraz po powrocie muzyków
z Nowego Jorku, gdzie w dniach 21-23 lutego w słynnym studiu Avatar nagrali
nowy materiał. Podczas sesji obecny był Manfred Eicher. Wcześniej Wasilewski
i Kurkiewicz wzięli udział w nagraniu nowego albumu Manu Katché Playground,
który należy do najlepiej sprzedających się płyt jazzowych w Europie. Sławek
Kurkiewicz powiedział mi, że w Avatarze panuje doskonała atmosfera, realizatorzy
nagrań znają się na swojej robocie, w mig właściwie ustawiają mikrofony,
w słuchawkach słychać to, co trzeba, a fortepian należy do najlepszych.
Już płytą Trio (płyta miesiąca w "Audio") Wasilewski, Kurkiewicz i Miśkiewicz
wyznaczyli sobie wysoki poziom artystyczny. Podnieśli go jeszcze wyżej na tej
płycie. January słuchałem już kilka razy, za każdym razem z coraz większym
uznaniem i zaciekawieniem. Z pewnością nie jest to album, który odkłada się na
półkę po dwóch, trzech przesłuchaniach. Co również ważne, dramaturgia płyty
trwającej ponad 70 minut intryguje na tyle, że za każdym razem słucham jej
uważnie od początku do końca i nie mam ochoty robić w tym czasie nic innego.
Album rozpoczyna kompozycja Marcina Wasilewskiego The First Touch. To
wyjątkowej urody temat powoli wprowadzający nas w nastrój płyty. W czasie
koncertów z pewnością rozwinie się w ciekawą improwizację. W drugim utworze
Vignette Gary?ego Peacocka muzycy nawiązują do muzyki tria Jarrett/Peacock/De
Johnette, ale ich gra wydaje mi się bardziej skupiona i romantyczna. Z zadziwiającą
delikatnością i ujmującą wrażliwością na brzmienie interpretują temat Cinema
Paradiso.
Zaskoczeniem będzie z pewnością kompozycja Prince?a Diamonds and
Pearls, bardzo melodyjna i jakże jazzowa w tym wykonaniu. Jest też ukłon w stronę
geniuszu Tomasza Stańki w jego kompozycji Balladyna. Talent kompozytorski Carli
Bley uhonorowali nagraniem jej dzieła King Korn. Ale kompozycje Wasilewskiego
The Cat, tytułowa January i The Young and Cinema niczym nie ustępują standardom.
Album zamyka grupowa improwizacja New York 2007 upamiętniająca pobyt tria
w sercu światowego jazzu.
Po płycie miesiąca tria RGG, kolej na drugie wybitne trio fortepianowe
z naszego kraju. To dowód, że mamy wspaniałych pianistów i zespoły, które mają
swoją oryginalną koncepcję muzyki. Album January już leży na półce z płytami, po
które sięgam najczęściej.
Marek Dusza
ECM RECORDS/UNIVERSAL MUSIC