Już trzy dekady temu Mike Gibbs wykształcił swój charakterystyczny styl komponowania i aranżowania na duże składy orkiestrowe. On sam tego nie kryje, że punktem wyjścia jego osiągnieć było to, co stworzył wielki poprzednik Gil Evans.
Adoracja dla rozwiązań aranżacyjnych Evansa powraca u Gibbsa co pewien czas, a na najnowszym krążku autorskim została zmaterializowana w postaci połowy repertuaru związanego z Evansem, do którego Mike Gibbs zaadoptował oryginalne aranżacje. Resztę płyty stanowią utwory własne lidera i inne popularne kompozycje.
Jak na standard Gibbsa, którego ambicją było zawsze proponowanie nowych rozwiązań formalnych, ten zbiór - choć niezbyt odległy od jego romantycznego stylu - brzmi w sumie dość zachowawczo, gdyż niemal ograniczył się do wspaniałych aranżacji tematów utworów, a pozostawił skąpe tło orkiestrowe podczas popisów solowych.
Dwunastu muzyków (głównie Anglików) wywiązało się bez zarzutu z powierzonego zadania w odegraniu zapisu nutowego, lecz w solówkach wykazało relatywnie mało indywidualizmu. Tym sposobem otrzymaliśmy jakby powtórkę wybitnych dokonań, lecz oryginalność projektu zeszła na dalszy plan. Wśród solistów wyróżnił się zawsze barwny i pełen fantazji pianista Hans Koller.
Cezary Gumiński
WIRLWIND