Album włoskiego pianisty wpisuje się w ciąg ostatnich wydawnictw ECM Records, których z przyjemnością posłucha szerszy krąg jazzfanów. To niewątpliwie "Forever Young" Jacoba Younga z triem Marcina Wasilewskiego i ich własny album "Spark of Life".
Bollaniego słyszeliśmy już w duetach z trębaczem Enrico Ravą, mandolinistą Hamiltonem de Holandą i pianistą Chickiem Coreą, solo oraz z "duńskim" triem. Właśnie z Duńczykami - kontrabasistą Jesperem Bodilsenem i perkusistą Mortenem Lundem - oraz gośćmi zza oceanu - gitarzystą Billem Frisellem i saksofonistą Markiem Turnerem - nagrał nowy album.
Włoski wirtuoz Stefano Bollani komponuje wpadające w ucho tematy, które stanowią solidną platformę dla ciekawych improwizacji. Otwierający album "Joy In Spite of Everything" utwór "Easy Healing" to pogodny temat, który rozkołysze nasze ciała, wprowadzi w dobry nastrój, co w efekcie może dać uczucie uzdrowienia. Chwytliwą melodię intonuje Bollani, podchwytuje ją Bill Frisell, a kontynuuje Turner. Muzycy bawią się dźwiękami, a ich radość z pewnością udzieli się słuchaczom. Gdyby takich tematów było więcej na jazzowych płytach, ich sprzedaż by rosła, a nie spadała.
"No Pope No Party" jest nasycony rozchwianym rytmem w stylu Monka. Szybki temat o latynoskim klimacie "Alobar e Kudra" przechodzi w melancholijną balladę "Las hortensias". Zadumane, sączące się powoli solówki grają tu Stefano Bollani, Turner i Bodilsen. "Joy In Spite of Everything" to album godny mocnej rekomendacji.
Marek Dusza
ECM/UNIVERSAL