Z okazji jubileuszu wydawnictwo ECM nie tylko wznawia wyczerpane tytuły, lecz także wydaje na winylu te albumy, które kiedyś ukazały się wyłącznie na kompaktach. Jedną z takich płyt jest faworyt fanów, nagrany przez Jarretta w 1998 r., a dedykowany żonie Rose Anne.
Geniusz fortepianu zmagał się wtedy z syndromem chronicznego zmęczenia i zarejestrował materiał sam w domowym studio, jakby na próbę. W melancholijnej aurze zinterpretował jedenaście popularnych tematów, w większości standardów. Jego gra była wyjątkowo prosta, oparta na pięknych harmoniach i wolna od ozdobników.
Z każdego utworu emanowało ciepło i intymny charakter wypowiedzi, jakiego na próżno szukać na innych płytach wielkiego pianisty. Tę unikalną atmosferę przekazu docenili przede wszystkim słuchacze, wymuszając szybki dodruk tytułu, oraz część krytyków, przyznając rozmaite wyróżnienia.
Traktując bezpośredniość przekazu, a nie wirtuozerię, jako najdonioślejszą wartość w sztuce, należy przyznać płycie 5 gwiazdek i jest ona w pełni godna polecenia. Natomiast techniczny aspekt nagrania nie jest już perfekcyjny. Keith Jarrett posługiwał się taśmowym magnetofonem, ale to raczej użyty mikrofon pozbawił głębi brzmienie fortepianu.
Cezary Gumiński
ECM/Universal