Pierwszym albumem "Reflections & Odysseyes" skandynawskie trio Rymden wystrzeliło swoją muzykę w kosmos. Kto ich posłuchał choć raz, mógł stwierdzić, że nie da się tego brzmienia porównać z żadnym innym zespołem na Ziemi.
18 września ukazała się druga płyta klawiaturzysty Bugge Wesseltofta, kontrabasisty Dana Berglunda i perkusisty Magnusa Öströma, a już 24 października zagrają w warszawskiej Stodole na festiwalu Jazz Jamboree. Nawet jeśli z powodu jesiennej fali zarazy ponownie odwołane zostaną loty, to Skandynawowie mogą przecież do nas przypłynąć.
Mam nadzieję, bo warto Space Sailors posłuchać na żywo. "Kosmiczni żeglarze" - jak głosi tytuł albumu, opuścili ziemską orbitę i poszybowali w dalsze rejony kosmosu, tak oryginalna to muzyka. Muzyka Wesseltofta zawsze mnie fascynowała, bo nawet sam potrafił zrobić ciekawy album, inteligentnie wykorzystując elektronikę, a na koncertach doprowadzał publiczność do ekstazy. Takie uczucie mam słuchając nowej płyty.
Rymden jest jak rakieta, którą napędza motoryczny rytm perkusji, a mruczący bas jest jak turbodoładowanie. Mając taki silnik, pianista może puścić wodze fantazji, czarować nas chwytliwą melodyką, romantycznymi akordami fortepianu czy echem syntetycznych brzmień. Dzięki Skandynawom nu jazz otwiera ciekawą perspektywę przed muzyką improwizowaną.
Marek Dusza
Jazzland Recordings