Nazwa Open`er już nie budzi takich emocji, jak kilka lat temu, ale jeśli jakiś zespół debiutuje na tym festiwalu, to wiedz, że coś się dzieje. Zaszczyt ów spotkał czwórkę młodych chłopaków ukrywających się pod nazwą Call The Sun.
Skład z Łodzi działa w zabójczym tempie - oficjalnie wystartował w styczniu tego roku, a już zdążył dorobić się epki i wtargnąć do serca Mikołaja Ziółkowskiego. Gdy przesłuchałem "We Are Going Wrong", zrozumiałem dlaczego.
Szef Open`era to wielki fan dźwięków spod znaku Foals, MGMT czy Phoenix i tak się miło składa, że Call The Sun także uwielbiają te zespoły. A że w Polandzie dobrych kapel indiepopowych obracających się w rejonach podobnych do powyższych składów zbyt wiele nie uświadczysz, przeto na każdą należy dmuchać i chuchać. Nieważne, że szczyt popularności takie granie osiągnęło ze cztery lata temu.
"We Are Going Wrong" brzmi jeszcze trochę naiwnie i nierówno, tu gdzieś zbyt głośno hałasuje perkusja, gdzie indziej gitara zupełnie niepotrzebnie się chowa na syntetycznymi warstwami... Ale to nieistotne. Liczy się to, że łodzianie mają dryg do pisania dobrych numerów, w których rządzi przestrzeń znana z dokonań przywołanych Foals, szczególnie z okresu "Total Life Forever".
Posłuchajcie rozmytego, rozpisanego na kilka głosów refrenu "Waste My Time", a w mig znajdziecie analogie. W "Eazy" radosne pokrzykiwanie przypomina mi z kolei najlepsze dokonania MGMT czy nawet Foster The People.
Debiutancki materiał Call The Sun to tylko trzy kawałki trwające w sumie jakieś dziewięć minut. Jednak tylko tyle wystarczy, by stwierdzić, że mamy do czynienia z kapelą o ogromnych możliwościach. Trzymam kciuki za dalszy rozwój!
Jurek Gibadło
Wydanie własne