Pierwszy album "Era" nagrany w 1998 r. przez francuskiego gitarzystę, kompozytora i producenta Erica Leviego osiągnął spektakularny sukces. Tylko we Francji sprzedano dwa miliony płyt, co zawdzięcza zapewne znakomitej, choć nieco pompatycznej aranżacji tematu "Ameno".
Levi angażuje w swe produkcje wielu muzyków, orkiestry i chór, uzyskując potężne brzmienie o podniosłym charakterze. Każda wiodąca kompozycja na jego płytach ma charakter hymnu. Levi chętnie szuka inspiracji w muzyce klasycznej i stąd tytuł nowego albumu "Classics". Tu właściwie każdy temat to hymn na cześć najwybitniejszych twórców w historii muzyki. Levi umieścił wśród nich również siebie. Album, a właściwie jego poszczególne sekcje, nagrał w czterech studiach, w tym Abbey Road. Po dwa tematy zaczerpnął z dzieł Vivaldiego (Cztery pory roku) i Verdiego (Nabucco, Moc przeznaczenia), zaadaptował również kompozycje J. S. Bacha, Haendla, Mahlera i Cacciniego. Nie zabrakło chwytającego za serce Adagia na smyczki Barbera. Pointa należy oczywiście do Erica Leviego i podnoszącego na duchu, romantycznego tematu "I Believe". Kto lubi takie cukierkowe nastroje, nie trzeba go do tej płyty przekonywać. Ja wolę "Officium" Garbarka dające głębsze przeżycia.
Marek Dusza
Mercury/Universal