Wielokrotnie przyznawałem się do niechęci w stosunku do telewizyjnych talent shows. Jeszcze długo zdania nie zmienię, choćby nie wiem kto tam występował i jakie ma osiągnięcia. Jednakowoż, mimo że od telewizji samej w sobie i papki, jaką oferuje odcinam się jak tylko mogę, niektórych zjawisk przeoczyć nie dam rady.
Jednym z nich jest niemal spektakularny sukces Eweliny Lisowskiej, robiący wrażenie także z racji na wiek i środowisko, z którego wyszła debiutująca na krajowym rynku bohaterka tego tekstu. Nieżyczliwi zarzucają młodej wokalistce infantylność w warstwie lirycznej, odważną i kontrowersyjną postawę, ale cały czas nie zauważają jednej bardzo istotnej rzeczy.
Ewelina Lisowska jest świadoma tego, co i czy może osiągnąć na naszej scenie, jest zaangażowana i zmotywowana do zjednania sobie nie tylko fanów, lecz także przychylności krytyki niepozostawiającej suchej nitki na "gwiazdach" telewizji, które ulegają presji producentów.
Pomimo komercyjnego aspektu debiutu Lisowskiej sama wokalistka podkreśla, że robi dokładnie to, co chce, bez specjalnego oglądania się na innych. Zresztą, dysponując takim głosem i niewątpliwym urokiem osobistym, który w tej branży przydaje się jak mało co, śmiało może stawać do walki o swoje miejsce w szeregu (lub poza nim). Pojawia się jednak pytanie, czy materiał zawarty na "Aero-planie" jej w tym pomoże?
Single poznaliśmy już wszyscy, zresztą nie sposób uciec od "W Stronę Słońca" czy "Nieodpornego Rozumu", na którego fali popularności Ewelina wypłynęła. Jak na tle tych dwóch nieco cukierkowych, ale odmiennych od siebie utworów wypada reszta?
Ano, prawdę mówiąc, różnie. Mimo wszystko, mając w pamięci to, co piosenkarka robiła w swoim poprzednim zespole, nawet w znacznie lżejszych fragmentach, był w tym wszystkim pazur i zadziorność. Tutaj tego brakuje, tak jak próby przełamania pop-rockowo/powerpopowych schematów. Zrzucam to jednak na karb stawiania pierwszych poważnych (w dodatku prawie samodzielnych) kroków i z nadzieją, a jednocześnie obawą, o to, co z bohaterką recenzji może zrobić show business, będę obserwował dalszy rozwój kariery wrocławianki.
Na razie Ewelina Lisowska zyskała potężne grono fanów, które nie zważa na to, czy ich idolka wypada lepiej w szybszych kompozycjach, bliższych aktualnym trendom w muzyce pop skrojonej idealnie pod klubowe remixy czy w bardziej stonowanych kompozycjach, kolokwialnie mówiąc chwytających za serducho, ale rozczarowujących warstwą liryczną i od czasu do czasu gitarowymi mieliznami.
Mimo to uważam, że "Aero-Plan" to pożądany przez rynek produkt, który choć nie przetrwa próby czasu, pozwoli wokalistce zaistnieć w świadomości słuchaczy na tyle mocno, aby jej kolejne dokonania rozpatrywać w kategorii nie debiutantki poszukującej, a artystki konsekwentnie podążającej jedną drogą. Tak jakby ona sama motywowała się tym, że "Jutra nie będzie", a wyjście na każdy kolejny poziom sprawi, że "Cała Płonie".
Zobaczymy na jak długo, bo w ostatecznym rozrachunku debiut mógłby być minimalnie krótszy, odpowiednio dociążony i bardziej osadzony na rockowych podwalinach. Nie chcemy drugiej Ewy Farny, ale mały powrót do nie tak odległej przeszłości mógłby Ewelinie wyjść na dobre.
Grzegorz "Chain" Pindor